Wybierz swój język

"...PONIEWAŻ NIE CHCIELIŚCIE PÓJŚĆ, IDĘ JA..."


Od 9 do 17 listopada (1996) odwiedzil nas ks. Jaroslaw Wisniewski, mlody kaplan z Polski, który kontynuuje swa prace misyjna na poludniu Rosji, z którym grupa wolontariuszy z GAM-Tepeyac wpolpracowala w okresie około 4 lat (patrz ESTAR nr 114 i 120). Odwiedziny były krotkie ale bardzo interesujace.

Zeszlego lata ksiadz spodziewal sie bardzo, ze grupa wolontariuszy z GAM-Tepeyac przybedzie jak zawsze, lecz gdysmy go powiadomili, ze to nie bedzie mozliwe, byl troche rozczarowany (w ciagu dwu ostatnich sezonow nie udalo sie nam odwiedzic go z powodu obaw zwiazanych z konfliktem Czeczenskim a także naszymi zajeciami i studiami). W trakcie rozmowy z naszym znajomym Emilio Benedetti S.J., który również wspolpracowal z ksiedzem od lat, powstal pomysl aby przygotowac dla ksiedza pobyt w Hiszpanii. To czegoscmy oczekiwali, to przede wszystkim, aby ksiadz u nas zrelaksowal się, ponieważ jego obowiazki spowodowaly brak snu i glodowke, po drugie aby poczul na sobie bezposrednia opieke, ponieważ w wielu wypadkach, posrod niektórych ludzi czul się niezrozumiany i opuszczony, i wreszcie na koniec aby zapewnic mu pomoc materialna i ludzka, których on bardzo potrzebowal.

Pod koniec sierpnia rozpoczelismy poszukiwanie parafii, uczelni, kapelanow studenckich, srodowisk itd., aby pozwolili przeprowadzic jakas akcje dobroczynna na rzecz pracy misyjnej ksiedza w Rosji, glownie w formie projekcji-swiadectwa.

Jego pobyt, ktory mial trwac 20 dni, zredukowal sie do 8, co wynikalo z kilku powodow, obawial się on pozostawiac swoje parafie prawie caly miesiac beze Mszy swietej, a także nie przyjal propozycji, by leciec do nas samolotem. Uparl się, ze będzie jechal autobusem, by nie tracic na siebie zbyt wiele pieniedzy.

Przybyl do Madrytu 9 listopada, w uroczystosc Maryi Panny Almudenskiej (Nasciennej), patronki Madrytu. Odwiedzilismy Katedre. Kilka minut modlilismy się aby oddac w rece Madonny owoce tej podrozy i misje kosciola katolickiego w krajach Wschodu. Gdysmy opuscili kosciol zdarzyl się jeden z wielu malenkich cudow, jakie przyszlo się nam obserwowac w przeciagu tych kilku dni.

Przechodzac po Placu Armeria zapytal nas, pokazujac na postac w oddali, czy nie jest to przypadkiem Arcybiskup Madrytu, mons. Antonio Maria Ruoco. Rzeczywiscie to był on. Udalismy sie w jego kierunku i posrod grzecznosciowych slow udalo sie nam krotko opisac kim jest ksiadz i jaki jest cel jego pobytu w Hiszpanii. Po odbyciu tej krotkiej niespodziewanej audiencji ksiadz skomentowal z humorem: "zobaczcie, udalo się wazne spotkanie choc krotkie i niespodziane" (w przeciagu kilku miesiecy pertraktowalismy o mozliwosci odbycia takiego spotkania z mons. Ruoco, lecz nic nie wyszlo z powodow biurokratycznych).

Przy kilku innych okazjach w takiej samej mierze spontanicznych dochodzilo do innych audiencji, jak na przyklad spotkanie z Don José Sánchez, Sekretarzem Konferencji Episkopatu, czy tez z Don J.Ma Sánchez, Dyrektorem Hiszpanskiego oddzialu "Kirche im Not", wszyscy oni okazywali wielkie zaiteresowanie sprawami kosciola w Rosji.

Kolejnego dnia w parafii Sw. Ignacego de Loyola, w Torrelodones Don José Ramón, miejscowy proboszcz, zgotowal nam bardzo cieple przyjecie. Najpierw odbyla się Msza swieta a nastepnie pokaz slajdow, z komentarzem wlasnym ksiedza po angielsku o jego pracy misyjnej (podczas gdy jeden z nas tlumaczyl na hiszpanski) takze o historii Katolicyzmu w Rosji i o trudnej sytuacji socjalnej w jakiej znalazlo sie spoleczenstwo rosyjskie.

Nastepnie odwiedzilismy pewna rodzine zaprzyjazniona z Emilio Benedetti, i rodzicow Ramona, jednego z wolontariuszy, który odwiedzal Rosje, w obu wypadkach przezylismy wzruszajace chwile.

W srode 13 (listopada) odwiedzilismy Centrum Mlodziezowe w Mostoles, gdzie Juan Luis Benito i Hogares (Ogniska) de Santa María przyjeli nas w sposob fenomenalny.

Nastepnie odwiedzilismy dom Jezuitow na ulicy Almagro, gdzie Emilio zorganizowal spotkanie z cala wspolnota jezuicka, na ktorym doszlo do spotkania z Prowincjalem Hiszpanskich Jezuitow.

Kolejnego dnia, dzieki zyczliwosci José Luis Menéndeza odwiedzilismy parafie Sw. Klemensa Rzymskiego. Nastepnie przyszla kolej na spotkanie z proboszczem Santa María de Caná, Don Jesúsem, w trakcie ktorego powstal pomysl posrod innych idei aby odeslac do Rosji prefabrykowana metalowa kaplice (uzywana w miejscowej parafii na czas budowy) gdy tylko uda sie zakonczyc budowe nowego kosciola.

W dwoch przypadkach udalo się ksiedzu podzielic swymi wrazeniami z madryckimi studentami Szkoly Glownej Inzynierii i Drog i Szkoly Glownej Lesnictwa na Montes, gdzie studenci okazali spore zainteresowanie sytuacja spoleczenstwa rosyjskiego a szczególnie swoich rowiesnikow.

Odbylo się tez kilka spotkan z klerykami Madryckiego Seminarium, w którym ksiadz caly ten czas pobytu w Madrycie przebywal na noclegu . Na spotkaniu z Don Andres rektorem Seminarium była okazja podziekowac za goscine i okazane serce. Zdarzylo się, ze grupa klerykow widzac porwana sutanne ksiedza zrzucila się spontanicznie na nowy stroj duchowny.

i gdysmy ksiedzu wreczali nowa sutanne, opowiedzial on klerykom pewna historyjke zwiazana z autentycznym spotkaniem jakie się odbylo w podworku madryckiej katedry z cyganka, która widzac go wykrzyknela, ze powinien wiecej jesc, wiecej spac, i lepiej się ubierac, i ze te slowa jakby prorocze w tych dniach się wypelnily.

W piątek 15 (listopada) pojechalismy do Burgos, gdzie Serafín Tapia i ks. Ignacio Trillo zaofiarowali sie zorganizowac dwa spotkania. Pierwsze ze studentami Szkoly Politechnicznej w Burgos, i drugie mialo miejsce w budynku Banku "Círculo Católico". W obu wypadkach można było zauwazyc duze ozywienie opowiescia o realiach tak egzotycznych od naszych i o pracy misyjnej w Krajach Wschodu.

Zdecydowalismy sie na nocleg w tym miescie aby dac szanse ksiedzu zobaczenia pieknej katedry w Burgos.

Zanim udalismy się do Valladolid, gdzie mial miejsce Zjazd Wolontariuszy GAM-Tepeyac, zjedlismy sniadanie w Hogar (Ognisku) z Burgoskimi podrostkami, chwile ktore zrobily wrazenie na ksiedzu, bo byla to grupa bardzo wesolych junakow. Pomimo, ze spotkanie w Valladolid ze wzgledu na brak czasu bylo krotkie, udalo sie ksiedzu zapoznac z wolontariuszami, ktorzy w ciagu roku realizuja wielorakie projekty wewnatrz Hiszpanii jak rowniez za granica. Podziekowal za pomoc materialna i wsparcie moralne ze strony GAM-Tepeyac i jako przyklad owocow takiej wspolpracy podal fakt, ze dzieki ofiarom jakie do niego wplynely z Hiszpanii ostatnio mogl kontynuowac spotkania Eucharystyczne z grupa katolikow w Wolgodonsku (osoby pochodzenia niemieckiego), bowiem ani oni ani ksiadz nie posiadaja potrzebnej sumy pieniedzy aby oplacic lokal w którym te spotkania się odbywaja. W trakcie Mszy swietej opisal potrzebe obecnosci swieckich wolontariuszy jak również kaplanow z Zachodu, bowiem obserwuje się zalew sekt, które nie szczedza srodkow i sil na swoja dzialalnosc, jakby to smutnie nie brzmialo z naszej strony, ze strony katolikow takiego zaangazowania nie ma wcale i to glowny powod, dla którego przyzywa do wiekszej odwagi w dawaniu swiadectwa w realiach zupelnie innych niż hiszpanskie.

W Valladolid przytrafila sie pewna niespodziana historia, bowiem przez przypadek pewien pan, ktory poprzedniego dnia byl na spotkaniu w Burgos, gdysmy go zobaczyli w Valladolid zaproponowal bysmy przyjeli od niego w podarunku duzy telewizor, zaproponowal on bysmy go sprzedali i kupili dla ksiedza odtwarzacz video potrzebny w jego pracy apostolskiej.

Ostatniego dnia, w niedziele 17 (listopada), wolontariusze GAM-Tepeyac, ktorzy odwiedzali Rosje, zebrali sie na wspolnej Eucharystii z ksiedzem Jaroslawem, to byla chwila dla nas wszystkich podniosla.

Nastepnie udalismy się do parafii Sw. Izydora i Sw. Piotra Claver, przy ktorej miesci sie siedziba Hogares de Santa María (chcemy im tym samym podziekowac znowu za wszelka pomoc materialna i ludzka) wielu uczestnikow postaralo sie by to spotkanie uplynelo w szczegolnej atmosferze pelnej emocji.

Po obiedzie skierowalismy się na Dworzec Autobusowy Poludniowy "Estación Sur de Autobuses"aby się z nim pozegnac. Było troszke wesolo obserwowac ksiedza, który tydzien temu przyjechal z mala torebka w dloni jak powraca z wielkim bagazem podarkow otrzymanych od zyczliwych ludzi: towary i lekarstwa pierwszej pomocy, ktore stanowia deficyt w Rosji dwa plaszcze potrzebne na stepowe chlodne wiatry i zlobek wykonany recznie przez Konczite (wolontariuszke z GAM-Tepeyac) bowiem takich rzeczy również brakowalo w parafiach ksiedza. Moglismy także przekazac około 20 aparatow sluchowych dzieki Asocjacji Rodzicow i Przyjaciol Nieslyszacych (ASPAS), przeznaczone dla nieslyszacych dzieci.

W trakcie pozegnania nasze twarze były pelne radosci, bowiem widzielismy wyraznie, ze ksiadz jest zrelaksowany i wesoly, ze z usmiechem powraca aby kontynuowac swój misyjny trud. Wracal w pospiechu aby przygotowac trase pielgrzymkowa dla cudownej Figury Fatimskiej, poprzez odwiedziny wielu parafii jako kulminacja mialo się dokonac poswiecenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu na Placu Czerwonym w Moskwie, wypelniajac tym samym pragnienie Madonny wyrazone w Fatimie prawie 80 lat temu.

W tych dniach wszystkim nam wypadl udzial w szczegolnym doswiadczeniu, ze wakacyjne spotkania lat poprzedniech zobowiazuja nas do bezkompromisowego chrzescijanskiego zycia, rozdawania wiary i nadziei bycia czlowiekiem pracujac dla innych ze względu na Chrystusa.

 

Enrique Sanchez
Tlumaczenie z hiszpanskiego: ks. Jarek Wisniewski