Wybierz swój język

NAWROCENIE

 

1. Grzechy z podstawowki

 

Z moim nawroceniem sprawa nieprosta,

w pierwszej ogolniaka byla moja spowiedz

Gdy zmarl dziadek Czeslaw rok 78-my

Obiecalem Bogu te spowiedz gdy bylo konklawe

Powod do spowiedzi byl wiec niedwuznaczny.

Pan Bog wolal do siebie, ja bylem uparty.

Duzo sie zmienilo pod koniec podstawowki

Nowy wychowawca w szkole w kosciele nowi ksieza

Nauczyciel byl sprytny i wysportowany

Zebral wokol siebie fun club niemaly.

Zartowal o kaplanach, opowiadal kawaly,

Zdawalo sie ze wszystko w zyciu potrafi.

Najdziwniejsze dla mnie, jest pewne zdarzenie

Zwiazane z tym wlasnie „milym czlowiekiem”.

Mialem w klasie kolege co mieszkal w „koszarach”

Mial glupie pomysly i cala szkole bawil

Zwalismy go Frycek, na imie mial Waldek

Nauczyl mnie glupstw wielu, troszke mi zal.

Ja ciagnalem ze soba Frycka do kosciola

I nawet raz jeden Waldek stal przy oltarzu.

On jednak mial dla mnie pomysly w swym stylu

Zabieral mnie „na okop” ogladac niewypaly.

Palilismy obok bomby nad jeziorem ognisko

Chcialo sie nam zobaczyc jak ta bomba peknie

Chowalismy sie w krzaki i moglo byc strasznie

To niewatpliwie grozilo nam smiercia

Procz ogniska palilismy sobie papierosy

On puszczal dym uszami i uczyl mnie „wciagac”.

Te zabawy trwaly gdzies z pol roku,

Poki mama w mych spodniach nie znalazla tytoniu.

Za jakis czas mnie Waldek zaciagnal do szopy

I przez dach na strychu pokazal kroliki.

To byl dach wspolny do jego szajerka

Druga polowa to byla wlasnosc belfra.

Frycek zawolal swojego sasiada,

By sie przecisnal przez otwor do srodka

Maluch to zrobil i kilka krolikow,

Podal Fryckowi a ten je ukradl.

Ja bylem niemym swiadkiem zdarzenia,

Wiec balem sie bardzo tego co sie stalo.

Zeby mi zamknac usta sprytny Frycek

Jednego krolika mi „sprzedal” bardzo tanio.

Potem opowiadal jak  „kradlismy razem”.

Nauczyciel nie wierzyl, ja czulem sie podle

Do dzis przez te sprawe ciarki chodza po mnie.

Trudno mi powiedziec co byloby dalej,

Gdybym w tym czasie kolegow nie zmienil.

Mialem rowniez przez to problem ze spowiedzia.

Nie mialem ksiedza, ktoremu bym ufal

Wiec coraz rzadszym gosciem bylem przy oltarzu

Rodzice zmienili w tym czasie mieszkanie

Do kosciola wiec mialem dwie ulice dalej.

Bozkiem nowym stala sie szkola i czytanie ksiazek

Tak bylo w podstawowce tak bylo i potem.

 

2. Grzechy domowe

 

W domu bylem najstarszy wiec sie wywyzszalem

Patrzylem z gory na siostre i braci

Bilem sie z nimi i wyzywalem

Tak robi byc moze wiele polskich dzieci.

Mam jednak w pamieci pewna trudna sprawe

Ktora mi rowniez spokoju nie daje.

Pewnego wieczoru brat tracil przytomnosc

I chcial bysmy jakos na to popatrzyli

A ja myslalem ze to glupie zarty

Wiec go przed snem po chamsku pobilem.

Nazajutrz brat w szkole upadl wozna go podniosla

I chyba do domu dotrzec pomogla

Prosilem mamy by go nie budzila

W tym czasie w szkole panowala grypa.

Gdy jednak sen gleboki ja zaniepokoil

I na jej prosbe przybyl lekarz z sasiedztwa,

Brat nie reagowal mial rece jak woda

Odwiozla go do szpitala razem z mama karetka.

Ponad miesiac trwalo to leczenie

Zawsze myslalem, ze to byla grypa.

Tymczasem slysze, ze brat sie byc moze

Specjalnie proszkow jakichs nalykal.

Ze mial powody to sie nie zdziwie,

Bosmy zyli w domu bez oznak milosci.

Dziwi mnie tylko wiek tego chlopca

Ktory zyc nie chcial otoczony zloscia.

Za pare miesiecy brat wrocil z leczenia.

I choc mial w szkole spore zaleglosci

Klase druga zaliczyl, zaliczyl katechizm

I na pierwsza komunie uroczyscie poszedl.

Jezdzilem do szpitala kilka razy na tydzien

Strach we mnie zrodzil wyrzuty sumienia

Od tej pory „musialem” byc dla niego dobry.

Moze on to z daleka oceniac inaczej

Lecz od tej pory byl moim ulubionym bratem

Tak oto Pan Bog prostowal me sciezki

Okrezna droga do siebie przyciagal

Ja jednak dalej bylem uparty,

Lenina i Marksa czytalem z przekory.

To bylo najtansze co bylo w ksiegarni

Kupowalem setki sowieckich ksiazek

Nie wiem dokad bym zaszedl

Czytajac bez sensu rzeczy niepotrzebne.

 

3. Obrazy nieczyste

 

Solidarnosc zmuszala wszystkich do myslenia,

Mocno wstrzasnal swiatem atak na Papieza

Przyszla mysl natretna, ze nie jestem wdzieczny

Trudno bylo porzucic grzechy mlodziencze.

Nie mialem pary jak moi koledzy

Nie zaczepialem dziewczat, chyba tylko w myslach

Byly owszem rozne obrazy nieczyste

Wnikliwa mama znalazla wsrod ksiazek

Chlopiecy tajny albumik: wycinki nagich kobiet...

Po przeniesieniu z Brodnicy do miasta Wloclawka,

Mialem latem niezwykla dla mnie frajde

Zostalem starszym druchem na obozie harcerskim

Opiekowalem sie grupa naszych dzieci skrwilenskich

To bylo na Zazamczu, Technikum Elektryczne

Mam wrazenie ze dzisiaj jest tam szkola Wyzsza

W czasie obozu, na ktorym spotkalem Beate

Zdziwilem sie bardzo, ze jestem lubiany

Wieczorami garnelismy sie do siebie

To wtedy smak pocalunkow poznalem...

Po raz pierwszy tuz przed klasa maturalna

Mialem sie sprawdzic jako wychowawca

Dzien spedzalem z dziecmi i dobrze sie czulem

Wieczory z Beata studentka z Torunia.

Niczego powaznego z tego nie wyszlo

Ona byla starsza ja tylko maturzysta.

Miloscia nie nazwe, raczej romansem.

Szybko sie to zaczelo, trwalo w wyobrazni.

Obrazy sie zmieszaly z patriotycznym wzlotem

Jeszcze w Brodnicy tworzylem „katynskie ulotki”

 

4. Patriotyzm

 

We Wloclawku zajeciem moim ulubionym

Byla obsluga „cykrostylu” szybkiej drukarki.

Spedzalem duzo czasu zszywajac archiwa

Dom Solidarnosci naprzeciw dworca.

Drugim stalym, ciekawym zajaciem

Byly wedrowki na Tame i most Szpetalski

Pamietam zebranie z grupa aktywistow,

Co podjeli decyzje by odnowic Memorial

Poswiecony obroncom miasta, od sowieckiej hordy

Pomnik byl przedwojenny na miejscu odludnym

Wielu tam zginelo bolszewikow i naszych.

Pewnie tak naprawde nie przeszkadzal nikomu.

Komunisci jednak zburzyli ten kompleks.

Kiedy sie w Polsce mowi o ofiarach Katynia

W Moskwie nam przypominaja zaginionych jencow

W Katyniu naszych dwadziescia piec tysiecy

Budzionny stracil ponoc dwa razy wiecej.

Roznica tylko taka, ze nasi zolnierze nie atakowali

Ani sie bronili, Budzionny wtargnal w samo serce Polski

Byl pod Toruniem, Mlawa, na Pradze Warszawskiej.

 

5. Historia

 

Blakalem sie wzdluz Wisly kontemplujac historie

Tam gdzie stal koslawy Marchlewskiego pomnik

Znana mi z filmow i ksiazki Newerlego

Wloclawska Celuloza i moj ogolniak na Becchiego

Piekne spichrze z czasow Rzeczypospolitej,

Kosciolek Jackowy, ogromna Katedra

Katedra co mlodego pamieta Kopernika...

Jego reka zrobiony sloneczny zegar.

Reformaci przy rynku, wielki Plac Wolnosci

Na ktorym niegdys ogromna cerkiew stala

Kaempik, w ktorym czytalem gazety

Na wszystkich dostepnych jezykach swiata.

Pamietam basen delfinek, gdzie lubilem plywac

Ogromny cmentarz na trasie lodzkiej, ruska kapliczka.

Swiety Jozef strzelisty jak rakieta i ogromny

Kaplica siostrzyczek na ulicy Orlej.

Kircha na Brzeskiej, bazylika za dworcem

I malutka w tym czasie kaplica na Jagiellonskiej.

Najwiecej jednak czasu wiodlem w seminarium

Gdzie byla biblioteka, w niej sie zakochalem

Przy kosciele Wita, na Brzeskiej ulicy

Siedzialem tam wiecej niz miejscowi klerycy,

Czytalem Zaratusztre i Monochomachie,

Kniaznina, Karpinskiego w starych folialach

Bylo milo dotykac ksiazki drukowane

W czasach krola Stasia i wczesniejsze nawet.

W ogolniaku na przyklad ku memu zdziwieniu

Byl egzemplarz Gwagnina dostepny w czytelni.

Zabiegalem na przerwach i bywalo nawet

Ze jakas lekcje przegapilem, bo bylo ciekawiej

Czytac starym gotyckim pismem tloczonym

O ksiestwie litewskim i o Moskowii

Wszystkie miasta co znalem z mojej wloczegi

Moglem teraz poznac z tej starej ksiegi

Troche geografii i duzo historii

Mial talent Gwagninus i mocno wciagal.

W seminarium sie czulo obecnosc Prymasa

Tutaj studiowal Wyszynski i tutaj chorowal

To tutaj mu zakrystianin na Mszy prorokowal

„Do cmentarza ksieze a nie do oltarza”

Widac tak kiepsko w mlodosci nasz prymas wygladal.

W tych czasach odwiedzilem Brzesc Krolewski, Polowce

Kowal i Ciechocinek, Bobrowniki Lubraniec.

Obejrzalem te szkole, gdzie sie uczyl tato,

Tutaj mnie zastal straszny Stan Wojenny.

Wtedy mi zbrzydlo zycie w sowieckim obozie

I prorokowalem, ze musi sie skonczyc

To imperium zla.

 

6. Moja szkola

 

Szkola mnie ciekawila, wszystko bylo nowe

Pamietam, ze zmarl dyrektor na poczatku roku.

Wychowawczynia byla mloda wuefistka

Dobra i sympatyczna, pobozna Muszynska.

Rosyjski miala Flora, polski Pawlowska

Wiecej juz nie pamietam procz ksywek grubianskich

„Zaba” zwalismy pania, co rzucala kreda,

Dosc dobrze prowadzila lekcje francuskiego

Byl jeszcze Narazinski z malym wasikiem

Czlowiek co kochal Polske, byl mi przychylny

Byl jeszcze typek od obywatelskiego

Siwy kedzierzawy, komunista zapiekly.

Nie lubil, ze krzyz nosze i tarcze KPN-u

Draznil sie do lez z przewrotna radoscia

Wiec mu kiedys palnalem raczej bez namyslu

Ze byl lepszy Hitler od zlych komunistow.

Nie wiem kto dopomogl czy on czy kapusie

Do mej wioski z Wloclawka tajniak przyjechal

Trzymal na posterunku i chwalil za wiedze

Tak samo jak pederasta napotkany w Warszawie

Potem straszyl z talentem, ze nie zdam matury

Jesli nie podpisze jakis swistek, ze sie uspokoje

I ze z komunizmem walczyc nie bede.

Po tej strasznej rozmowie zrobilem na odwrot

Sypalem gwozdzie pod „suki”, nosilem ulotki.

Mature moglem oblac, przez dwoje z fizyki

Wstawil sie za mna jednak ktos z nauczycieli

Gdy moja klasa jak reszta maturzystow

Jezdzila poboznie do Czestochowy

Ja wybralem Kalisz i inne miasteczka

Pamietam takze, ze bylem w Piotrkowie

Tam poznalem pierwszy raz rosyjskiego popa,

Byl wyrozumialy to dobrze pamietam.

Dal mi tez modlitewnik na starocerkiewnym.

Byly tez olimpiady w ktorych startowalem

Z rosyjskiego drugi z francuskiego czwarty

 

7. Moja klasa

 

Pamietam kilka sposrod moich kolezanek

Tym razem jeden chlopiec bylem babskiej klasie

Byla Ulka Gorecka, Mila Lewandowska,

Siedlecka Ewka z pierwszej lawki, Szafranska Dorotka

Grazynka Holodok, ktorej rodzice spod Grodna

Pamietam jej dobry usmiech, nigdy nie zapomne.

Inna Myszka z warkoczem co potem studiowala w stolicy

Gdzies kolo Zachodniego Dworca Resocjalizacje

Dwie z kolezanek studiowaly w Toruniu

Kogos z nich widywalem w Bydgoszczy

Pamietam pewna Wande i dziewczyne z Chodcza

Twarze migaja przed nosem a przepadly imiona

Lubily mnie te dziewczyny, za co nie wiem wcale

Czulem sie jak rodzynek w ciescie, dobrze mialem

Chodzilem z biala grzywka, od wody utlenionej

Walczylem wtedy z tradzikiem na czole

Juz chodzily sluchy, ze pojde na ksiedza

Ja sie z tego smialem i wolalem milczec.

Na studniowke dziewczyny znalazly mi partnerke

Mysle chyba dla zartu wlasnie z klasy pierwszej

Sympatyczna blondynka i bardzo wysoka

Ja mialem na ten dzien garnitur pozyczony

Zapewne sie napilem, nie tanczylem wcale

Moja partnerka nudzila sie strasznie.

Wiosna przyszla matura, bez przygotowania,

Rosyjski i francuski, miala byc tez historia.

 

8. Krakow

 

Egzaminy w Krakowie oblalem z kretesem

Bylo chetnych za duzo na jedno miejsce.

Arabistyka wcale nie wiem dlaczego

Byla w tym czasie na jednym Uniwersytecie.

Warszawa wstrzymala nabor i cala holota

Popedzila zdawac na Jagiellonski.

Jeden pozytek z tego spotkanie z Marcinem

Nazywal sie Swietlicki i swiecil sie w dymie.

Palil szluga za szlugiem, fajnie opowiadal

Wszystkie legendy studenckie, za kilka dni sprzedal

Zdawal juz po raz drugi mial wiedze wielka

Pisal wiersze, znal dobrze miejscowe srodowisko

Proponowano mi zdawac jesienia na rosyjski

Bylem honorowy, powiedzialem ze nie chce.

W tym czasie mama miala mikrozawal,

Tato chodzil nawet do ksiedza, mocno sie wystraszyl

Dwu braci nagle pod moja opieka

Nie wiedzialem co robic, do babci zawiozlem

Mama byla dzielna, wyszla z tego jakos

Tymczasem coraz gorzej dzialo sie z babcia.

Lubila duzo gadac przed smiercia

Prosila mnie bym jej nie dal pochowac przy dziadku.

Zaplatalem sie w Lipnie calkiem przypadkowo

W dzien gdy w kosciele byly ogloszenia,

Ze jest pielgrzymka jesienia na Jasna Gore

Pojechalem i kiedy do Lipna wrocilem

To na dworcu przypadkiem znalazlem swa ciocie

Co przyjechala zabrac do siebie chora.

Choroba byla ciezka, kobieta upadla

Kilka dni przy szajerku wsrod swych kur lezala

Poznala wujka Jozka, gdy byl w szpitalu

Powiedziala slow kilka i cichutko zmarla.

Potem byl w Plocku spektakl o bracie Albercie

Ja pokornialem codzien w bardzo wolnym tempie

Odwiedzajac na wiosne Krakow po raz wtory

Mialem znowu przygode, tym razem z Iwona.

Na ten raz uczucie bylo burzliwsze

W pierwszy dzien znajomosci poprosilem o reke.

Ja myslalem, ze to jest ta milosc na wieki

Ona nic nie mowila, stawiala warunki.

Prosila bym sie golil, zdobyla nawet brzytwe

Bylem dumny z koziej brodki, wiec sie bronilem.

To nie przyczyna chyba, ze kosza dostalem

Ja chlopak z ulicy, ona anglicystka

Ja bezboznik ona porzadka katoliczka ze Slaska.

Odrzucony chodzilem po krakowskich kosciolach

Zyc mi sie nie chcialo co tam myslec o studiach,

Odnalazlem Mirka kolege z Liceum

W reformackim nowicjacie w Zakliczynie

Po dzis pamietam tluste kielbaski

A takze ich „wielkie sekrety”

Papierosy ukryte w paczkach od cukru

Prawdziwa franciszkanska prostote

Zyczliwe twarze klerykow z Brodnicy

Po tym spotkaniu moja dusza uspokoila sie nieco

By w kosciele posiedziec szukalem byle pretekstu,

 

9. Opole

 

Na fali „odnowy” wstapilem na studia byle jakie i byle gdzie,

Zostal mi adres jeden w pamieci Zawkrze, przedmiescia Opola,

Miasto zeszpecone fabryka cementu a mimo wszystko piekne

Tyle razy widzialem koncerty estrady a teraz chodze po miescie:

Wieza Piastowska tak jak w Brodnicy, Odra do Drwecy podobna.

Moze dalekie te paralele, tak jednak myslalem sobie,

Ze przy malutkim talencie burmistrza z Opola Wenecje mala

Moznaby zrobic puszczajac gondole w Brodnicy zreszta tak samo.

Opolskie koscioly tez wszystkie obszedlem

Jezuici, katedra, sw. Piotr i Pawel

W Przemyslu na deser z narkomanami, spotkalem ksiedza Szpaka.

Wszystko w Opolu bylo ciekawe, lecz na samym poczatku

Wyklady w wiekszosci opuszczalem, bo przymieralem z glodu.

Z domu mi braklo jakiegos kwitka, by dostawac stypendium

Jechac do domu nie bylo za co zreszta nazbyt daleko.

Na mym roczniku trzech chlopcow bylo i sporo milych studentek

Ja, Andrzej Janik i Andrzej Olszewski, ktory pochodzil z Brzegu.

Wsrod dziewczat straszna mam dzis skleroze, tylko jedna pamietam

To Kasia z Bytomia, mily rudzielec bylem raz u niej w domu.

Pewnie sie zmienil jej adres dzisiaj, wtedy to bylo Grottgera.

Byla tez mala blondynka z Glogowka i dziewczyna ze Skierniewic.

Pamietam tez ludzi z innych kierunkow a takze z innych rocznikow.

Mieszkalismy jako wielka rodzinka w czteropietrowum Mrowisku

Mieszkal ze mna Darek Kownacki, z Zabkowic wielki humorysta

Pamietam Ulke Ptak polonistke, i z historii Wrazidlo Gabryske

Ona to wyszla za Grzesia Fratczaka, mego kompana z Bakowa.

Kolega moim byl Krzys Lewandowski z Nowej Wsi kolo Plocka

Lubil gitare, pisal swoje teksty, kupowal mi papierosy

To z nim chodzilem na stolowke na jeden kwitek czas jakis

Byl jego tatus agronomem i otrul sie preparatem

Ktory w podobnych butelkach jak wodka stal u nich na korytarzu

Tato pomylil butelki i mlodo odszel do wiecznosci

Znam te szczegoly, bo bywalem u tego „Lwa” w domu

To dobry chlopak, wiem ze mnie szuka, raz nawet do mnie zadzwonil.

Byl Yeti na radio i Marek Wolynski, hippis i poeta mlody

To z tymi dwoma trawke palilem, w swym zyciu po raz pierwszy.

W Mrowisku spotkalem Gintrowskiego, ladnie dla nas spiewal

Jeszcze milej z nami gawedzil, gdy wywiad na radio dawal.

Tutaj dwa razy bylem pijany od opolskiego piwa.

Jeden raz mocno pamietam lezalem, na swoich wymiocinach

Drugi raz w domu u mego kolegi, o ktorym juz napisalem

Wymiotowalem wtedy przez okno a obudzilem sie w wannie.

W tym czasie wspolny znajomy z Malej wsi, mieszkal w pokoju

Ze slawnym Munkiem Staszczykiem...

Spytalem niedawno czy mnie kojarzy „jasne ze tak” mi odpisal.

Byl Krisznaita w Mrowisku z Niemiec, on podarowal mi mantre

Do Krzyska pisal krociotkie listy, pocztowkie jedna dla mnie

Duzo mi Pan Bog dal zobaczyc i duzo tez przemyslec

Przez okna Mrowiska cmentarz radziecki a dalej Liceum Medyczne

A za torami wariatkowo, tam moj kolega osiadl.

Jeden co byl dziennikarzem w radio inny ze Skrwilna rodak

Obaj lykali psychotropy, wiec spuchli jak ropuchy.

Zal mi robilo sie chlopakow, nie byli wcale glupi.

Te wydarzenia to przestroga, ja moglem tez zwariowac

A moze jednak zwariowalem tyle wiem, ze dla Boga

W tych dniach bywalem tez w miescie Warta, tam Majke odszukalem

To moja dobra przyjaciolka z dawnej brodnickiej klasy.

Bylem jak wol uparty grzesznik ale tesknilem za Bogiem

On mi urzadzil piekne spotkanie w jednym z kosciolow krakowskich

Po nieudanej probie spotkania, ze slazaczka Iwona

Zaszedlem do przypadkowej swiatyni tam gdzie Jagielly pomnik.

Poszedlem smialo do komunii ale bez spowiedzi

To samo zrobilem jeszcze w Bakowie w goscinie u mego kolegi.

 

10. Kurpie i Mazury

 

Pan jednak szykowal mi piekne spotkanie

W dalekich Kurpiach w miescie Przasnyszu,

Przepiekna spowiedz w Ostrolece i powtorka w Elku, w Olecku...

Przasnysz to ojczyzna malego Stasia Kostki zagnalo mnie i w te strony

Obejrzalem ja sobie z pewna nostalgia kosciolek na miejscu domu.

Kasztany wokol, jesienna nostalgia i zadnych zachwytow.

W Przasnyszu wiecej wspanialosci, parafia, pasjonisci.

W tym miescie dzialal jeszcze jeden swiety zdaje sie ojciec Kryszkiewicz

Czym sie wyroznial, akurat teraz, nie moge sobie przypomniec.

Klaryski obok, swiete panie, ryneczek pod gorke.

Zepsul mi plany tlum ludzi modlacych sie na drodze.

Podszedlem by zapytac i ludzie mowili, ze widza

Na oknie obraz i Panne Maryje, inni ze to odblask tylko.

Moglo tak byc bo na szybie, jesli jest brudna od smarow

Tak jak na blocie po burzy teczowe smuzki sie ukladaja.

I ja cos takiego widzialem, czlowiek zabobonny.

Najpierw zapomnialem zaczalem rysowac w szkole.

Studium Nauczycielskie w ojczyznie Jozefa Bema

Na scianie w internacie zrobilem szkic tego widzenia.

I teraz tak jak w Przasnyszu, chodzili do mego pokoju.

Niektorzy zeby sie posmiac, ktos inny moze sie modlil.

W pokoju po sasiedzku za jakis czas zmarlo dziecko.

Mloda dziewczynka studentka, cynkowa trumienke pamietam.

Pamietam tez jedna z ostatnich mych przygod sercowych

Dziewczyna zwala sie Jolka i byla toksykomanka.

To ona mnie do kosciola przywiodla prosto na spowiedz.

Msza sie skonczyla juz dawno, ja wciaz ciagnalem opowiesc.

Nie mam juz sily tego ukladac w slowa tym bardziej w wiersze

Powiem ja tylko, ze jak Zyd jakis przez ogien i wode szedlem

Pozostawilem za soba niewole i piramidy Egipskie.

Poprobowalem wszystkiego: alkohol, narkotyk, dziewczyny

Jak nawiedzony Protestant jakis, bylem nawet w wiezieniu.

Straszne rzeczy widzialem w zyciu, dotknalem chyba piekla

Lykalem proszki w wojskowym szpitalu ale i z tego wyszedlem.

Bylem pielgrzymem i sluga diabla lecz szukal mnie Milosierny.

Plakalem jak maly:”przywroc mi wolnosc, i bede Tobie wierny”

Slowo sie dalo, kobylka u plotu, szybko zostalem ksiedzem

Wszystko spisalem tutaj i wiadome niech bedzie

Ze jest nadzieja gdzie ciemno i laska gdzie grzechow pelno.