Wybierz swój język

Zauwazylem, ze moja opowiesc o szkole i mojej wiosce jest zbyt zdawkowa w stosunku do roli jaka pelnila w moim zyciu ta wies i ta szkola. Poniewaz wielu z moich pierwszych nauczycieli, znajomych i sasiadow przeprowadzilo się na niebo, chce im zrobic niespodzianke w ten pierwszy listopadowy dzien i sobie i innych o mej wiosce jej ulicach, mieszkancach i szkole i cmentarzach opowiedziec tak jak ja pamietam.

Sama miejscowosc i okolice warte sa kilku dodatkowych cieplych slow, które chce dzis z siebie wydusic.

Skrwilno ma wszystko co potrzebne, by potwierdzic swój status wioski turystycznej. Wciaz się o tym mowi, był czas gdy specjalnie, by to podkreslic, zbudowano duzy basem. Mysle ze niepotrzebnie, bo i tak jest tu malownicza rzeka i piekne jazioro z zabytkowym kopcem sredniowiecznym i tajemnicza wyspa.

Jest niezwykly las, a w nim owiany legenda anonimowy cmentarz, na którym tak wiele pochowano cial, ze ziemia z rozpaczy "się przegiela"...

Jest tutaj slynny "jarmark konski" w każdy czwartek. Jest unikalny kosciol, wyrosly na fundamencie sredniowiecznej swiatyni, choc jakby nowy a jednak niezwykly. W kosciele tym pracowalo wielu niezwyklych kaplanow, jeden z nich zginal smiercia meczenska broniac dostepu do tabernakulum w czasach szwedzkich. Sporo tez wyroslo ksiezy wiec niektórych na trasie wspomne.

Obecnie tu się miesci siedziba dekanatu a ostatnio urzeduje tu nie byle kto, bo dziekan Wladyslaw Jagiello.

Chce wiec zaprosic na wedrowke po tych uliczkach i na goscine do niektórych mieszkancow.

I. Szlaki wedrowkowe

1. Trzy szlaki Wschodnie

Odwiedziny chce zaczac z "Mazowieckiej strony" od Szkoly tzn. od poludnia. Przy szkole jest przystanek autobusowy, jeśli ktos przyjechal z Sierpca, niech tam wyjdzie, pokloni się grobom wojennym i idzie w kierunku drugiego cmantarza na poludniowy Wschod nad jezioro i na Rak. Tam można milo spedzic czas przy ognisku, a kto lubi historie może się na cmentarzu wojennym pograzyc w medytacje. Na drugiej stronie jeziora sredniowieczna osada na ktorej znaleziono skarb. Ona przylega do "Konskiego Rynku" w polnocnej czesci miasteczka. Jeśli nie mamy lodki i slabo plywamy to lepiej jezioro okrazyc przez Szczawno, Okalewo i Szostek albo powrocic na ulice Biezunska.

Jeśli ktos się zdecyduje odwiedzic pieszo Szczawno to nie ma sprawy, będzie to "szlak Lakowy". Okolicami bagnistymi gdzie Szczawno przylega do Okalewa i Szostka a sa to rodzinne strony mego taty.

Zachecam wiec do odwiedzin Okalewskiego Palacu i Kosciola MB Karmelickiej. Gdzies tam daleko na Wschod jest Czerwonka, Zofijewo, Swiedziebnia i malownicze miasteczko Gorzno. Stamtad przez las można dotrzec do Zielunia a wracac proponuje przez Lubowidz i Syberii na Kaleje i Mleczowke. Majac rower warto odwiedzic Zamek Biskupow Plockich, Zielunski kosciol i jego wschodnie freski. Lubowidzki i "syberyjski" kosciolek. To mój osobisty szlak i kilkakroc jezdzilem ta droga, pewnego razy zabralem tez brata i na Syberii nie wytrzymal nasz "skladak" i...pekl.

Ta rozszerzona wersje wedrowki nazywam "szlakiem syberyjskim". Tam naprawde przepastny las... on ciagnie się az na Warmie i Mazury... Ten sam. Tym "szlakiem syberyjskim", a dokladniej jego koncowka, do kosciola w Skrwilnie chodzil mój tato pieszo z Kalej na katechizm przed Pierwsza Komunia, bo w Okalewie nie było w tych czasach parafii.

Jeśli jednak z Okalewa wracac będziemy pieszo, to proponuje nie wracac przez Szczawno i nie platac po ulicy, bo w Szustku jest niebezpiczny zakret i skarza się kierowcy, ze robia tam glupstwa nawet w dobra pogode i jest wypadkow masa. Trzymajmy się zaplanowanej wedrowki wzdluz jeziora i rzeczki okalewki, która do niego wpada. Będzie to już Dobrzynska strona. Blisko Szostka jest pewna wioska, zdaje się Budziska. Pochodzi z niej pewien Pallotyn i Franciszkanin zmarly gwardian brodnicki. Można wiec lakami powrocic od strony polnocnej przez "szwedzka gorke" i Rynek do Parku a stamtad w dowolnym kierunku. Można na Panski Most, a stamtad do szkoly, można do Lesnej na skrzyzownie z Biezunska lub do kosciola. "Szlak Lakowy", którym nieraz wedrowalem jako chlopiec na Parku się konczy.

Jest jeszcze inna rozszerzona wersja tego szlaku tez wersja na rowery. Można ze Szczawna pojechac do Jasion, odwiedzic kosciolek w Pietrzyku i droga na Lutocin przez wioske Chrapon, skad pochodzi Redemptorysta Argentynski Juan Skowronski wrocic na przystanek kolo szkoly. Nazwijmy ten szlak "szlakiem Lesnym". Zapewniam, niezwykla podroz.

2. Szlaki Zachodnie: Lukomski, Skepski i Urszulewski

Wrocimy zapewne jednak do szkoly, na "Mazowiecki Szlak". Jego rozszerzona wersja to odwiedziny drewnianego kosciolka w Lukomiu przez Zambrzyce i okolice Czarni Malej. Stad wlasnie pochodza ksieza Marianie: bracia Jankiewicze i Gorski. Tam malowniczo plynie sobie Skrwa. Wracac proponuje przez Lutocin i Chrapon. Inna wersja na rowery to drewniany kosciolek sw. Wawrzynca polowie trasy Sierpc-Rypin, dalej Szczutowo, Gojsk i Skepe. Tej trasy nie trzeba wymyslac. Chodza nim już pewnie setki lat mieszkancy naszej wioski do Skepego do sanktuarium ojcow franciszkanow minorytow.

Kto ma samochod z kosciola sw. Wawrzynca może skrecic na Rypin i dotrze nad jezioro Urszulewskie, to nadal jest Gmina Skrwilno. Wracac propunuje przez Skudzawy na znany odcinek "szlaku oborskiego". Kto nie ma no to czasu niech sobie pochodzi ulica Biezunska. Wracajac miniemy most i po tej samej ulicy dotrzemy idac na polnocny Wschod w drugi koniec wioski. Od skrzyzowania zmienia ona nazwe na Rypinska. Zatrzymamy się przy Osrodku Zdrowia. Tu się konczy "szlak Mazowiecki".

3. Szlak Pomorski

Tam jest kolejny przystanek. Na nim wsiadaja i wysiadaja" ludzie z Polnocy" ci co jada do nas z Pomorza. Dla nich proponuje troche inna przechadzke. Będzie to umownie nazwijmy: "szlak Pomorski".

Na skrzyzowaniu skrecamy na polnoc w strone Szuci, piekna aleja kasztanowa. Ulica nazywa się Kolonia i jej jedyna atrakcja z przeszlosci to nasz wioskowy poeta Pan Zajac, który już penie przeniosl się na koscielna, do miasteczka Zmarlych. Tam na kolonii mieszkala tez dziewczyna, która urodzila murzyniatko, wiec dla nas w tamtych czasach to tez było wazne wydarzenie i niezwykla sprawa. Tam tez mieszkali Kalinowscy, których syn Salezjanin wyladowal w Meksyku i pewnie do dzis pracuje tam na misjach.

Ulica kolonia graniczy z ulica 22 Lipca. Taka jej stara nazwa, nowej nie znam. Idac z kolonii po tej ulicy w kierunku poludniowy Zachod trafimy na Nowy Rynek, gdzie się miesci jedyne osiedle typu miejskiego a dawniej był po prostu czwartkowy "Konski Rynek, który obecnie się miesci na przedluzeniu ulicy Kolonia idac w kierunku poludniowym. Z tego kierunku i z polnocnego przystanku korzystalem latami, wracajac do domu z Brodnicy wlasnie na ulice Targowa. Wrocimy na nia jeszcze. Tymczasem wedrujemy z Nowego Rynku, gdzie mieszkaja moi krewni Marcin i Agnieszka Wisniewscy z mama Bogusia. Tam tez gdzies w glebi Rynku rodzice Pallotyna Janka Wilczynskiego mojego rowiesnika. Idziemy na poludnie mala uliczka o nazwie Krotka i docieramy do wielkiego placu z klombem. Na nim się miesci "Dworzec Autobusowy", można by rzec glowny. Konczy się "szlak Pomorski".

4. Szlak Oborski

Tu się zaczyna trzeci szlak, który nazwe "Oborskim", bo przez Skudzawy, Puszcze, Rogowo, Kobrzyniec i Hute, moznaby dotrzec idac na pieszo lub jadac rowerem dotrzec do Sanktuarium Matki Bozej i do klasztoru Karmelitow.

Nie zapomnijmy odwiedzic rogowski kosciol kamienny. To sa rodzinne strony mamy. Ten szlak wymyslil ks. Strus, obecny proboszcz w Winnicy, wozac nim ministrantow... stara syrenka, albo Warszawa, już nie pamietam co to był za samochod.

Takich pielgrzymek nie ma jeszcze. Ludzie wola wedrowac do Skepego. Lecz slawa Obor wciąż rosnie jako "Polskie Medzugorje",wiec nie wykluczone, ze ta opowiescia zainicjuje cos nowego. Może się dziekan Jagiello na to zgodzi. A może jego nastepcy.

Ulica, która idziemy w tym kierunku nazywa się Szeroka. Jej cecha to "czerwone domy", które powstaly z "Palacowej Cegly", po wygnaniu miejscowej szlachty. Na tej ulicy mieszkaja dwie nauczycielskie rodziny: wdowa Ceglowska i jej brat Pan Kopczynski.

Na rogu ulic Krotkiej i Szerokiej mieszkal mój nauczyciel Pan Skoneczny i rodzina Ksyt z trzema blizniaczkami, które tez prowadzalem po swoich szlakach razem ze zmarlym Olkiem Slupkowskim.

5. Pogranicze Mazowsza

Skrwilno lezy na pograniczu Ziemii Dobrzynskiej i Mazowsza Plockiego. Granice stanowi rzeka Skrwa. Dobrzynska strona dobrze i gesto zabudowana, na Mazowszu gesty las i najwazniejsza firma wokolicy Nadlesnictwo obejmujace kilka sasiednich karlowatych wojewodztw.

Budynek Nadlesnictwa to w moim odczuciu "stary dworek" drewniany ale stylowy, pokryty zawsze swieza bejca.

Obok Nadlesnictwa stary "Panski" tartak i niemniej stary ale wciąż odnawiany, bo z drewna "Panski" most.

Tam woda troszeczke glebsza, wiec gdy rzeka "opadla", choc sporo zarosli, tam wlasnie "na Mazowsze" jako dzieci latem chodzilismy się kapac.

Idac dalej w strone Szczawna i Pietrzyka na Wschod, można obejrzec nowe osiedle Lesnikow, za nim Wspomniany Cmentarz co się zapadl po stronie prawej w glebi lasu i wzdluz drogi niewielka plaza metnego, malowniczego jeziora, na którym mieszkaja "Bialowieskie Bobry".

Wiekszosc instytucji i mieszkancow, w tym także Kosciol sa po prawej stronie rzeki czyli na Ziemii Dobrzynskiej. Uczyc się jednak chodzilismy na lewy brzeg czyli na Mazowsze.

6. Ulica Biezunska

To była pograniczna ulica Biezunska. Ulica wyjazdowa w kierunku poludniowym. Jada prosto można dojechac do miasteczka Biezunia stad jej nazwa. Można tez skrecic na ulice Lesna na poludniowy zachod i dojedzie się do Sierpca.

Biezunska rozpoczyna się ona na Skrzyzowaniu z ulica Lesna, przy grobach z czasow wojny. To sa mogily przezniesione z pobliskiego Raku.

Przecina ona miasteczko z poludnia na polnoc.

Na niej mieszkalo trzech nauczycieli: Pan Marcinkowski (w samej szkole), Pani Kolasinska od matematyki i biologiczka Tomaszewska. Naprzeciw szkoly mieszkala tez wozna Pani Suska. Jej syn Waldek, otworzyl jakas firme wiec skrzyzowanie wyglada ladnie.

Naprzeciw Pani Kolasinskiej mieszkaja Brzoskowie. Kilku rodzonych utalentowanych braci w tym kaplan Krzysztof. Warto zaznaczyc, ze obok szkoly jest piekne boisko sportowe i istnial niegdys klub Skrwa, w którym stawial pierwsze kroki mój rowiesnik Adam Ostrowski, pilkarz Szczecinskiej Pogoni i jakis czas reprezentant Polski.

Na poczatku lat siedemdziesiatych ze wszystkich ston miasteczka był asfalt lecz w samym Skrwilnie wszystkie ulice były brukowane. Wtedy to draznilo nas a dzis mi bardzo zal, bo w roku 1977 jeśli się nie myle wszystkie ulice pokryto asfaltem.

Po Dobrzynskiej stronie tej ulicy był Zaklad Pogrzebowy Wasowskich, kilka starych kamienic, sklepem GS i fryzjer na skrzyzowaniu.

7. Ulica Rypinska

Od skrzyzowania ulica zmieniala nazwe. Na polnocny Wschod odgaleziala się ulica Rypinska, na ktorej był skup butelek, kilka sklepow, pawilon handlowy, Bank, Poczta, jeszcze jeden kiosk i remiza Strazacka, nowa Biblioteka, Urzad Gminy, mleczarnia i dwa zaklady stolarskie, gdzie sprzedawano trumny.

Tutaj mieszkaja moje nauczycielki Paczkowska, kolo Poczty i Zielinska kolo Mleczarni. Pierwsza Polonistka, druga od muzyki i spiewu. Uczyla mnie i siostra gry na akordeonie, prowadzila tez chor w którym jakis czas spiewalem.

To najdluzsza i jak widac najwazniejsza ulica. Na poczci i remizie koncza się stare zabudowania i zaczyna "gierkowska dzielnica". Sa to glownie domki z lat siedemdziesiatych, które jak grzyby po deszczu rosly w miare jak bogacili się tutejsi mieszkancy. Przyjezdzali tez z roznych okolic gminy nowobagaccy. Ostatni budynek Ulicy Rypinskiej to Osrodek Zdrowia, przy którym w dawnych czasach dzialal Dom Polozniczy. W tym budynku obecnie jest nowa Apteka. Dalej rozgaleziaja się od skrzyzowania ulice Targowa i Kolonia wiodaca na pobliskie Szucie.

Owszem budynki ciagna się i dalej na przedluzeniu Rypinskiej. Ludzie nazwali to Romankowem, bo zbudowano tam kilka solidnych ferm. Budowniczowie to bracia Romanowscy. Jeden z nich zginal tragicznie. Malzonka zabetonowala jego cialo na fermie. Sprawa była glosna. Tragedia! Moznaby rzec nie Ferma a cmentarz!

Z Romankowa pochodzi tez mój historyk Pan Goralski i jego brat kaplam bardzo mlodo zmarly.

8. Swiatynia

Swiatynia w stylu noeklasycystycznym z konca 19 wieku. Ma tytul sw. Anny. W oltarzu glownym ruchomy obraz Wniebowstapienia a pod nim Matki Boskiej Czestochowskiej. Na glownym oltarzu i 4 bocznych mnostwo wszelakich figur rzezbionych w drenie i podobna stylem "rzezbiona" droga krzyzowa.

Stary kosciol gotycki wladze carskie rozebraly jako sankcje za Powstanie Styczniowe, które w tej okolicy burzliwie przebiegalo i widac podejrzewano ksiezy o wspoludzial.

Co ciekawe cegle z gotyckiej swiatyni uzyto do budowy szpitala w Rypinie, w którym rowno sto lat po Powstaniu ja się urodzilem. Powtarzam to z duma, bo niwielu może powiedziec "URODZILEM SIĘ W SKRWILENSKIM KOSCIELE". Choc to tylko metafora, ja jednak tak mowie, bo mam ku temu powody. Wielu mieszkancow Rypina i okolic choc tego nie wie to tez ludzie URODZENI W KOSCIELE!

9. Wedrowka po miasteczku zmarlych

Dalej Cmentarz zabytkowy z "Panskimi Nagrobkami" okalewskiej szlachty. Dwa anily wykonane z wloskiego bialego marmuru sa chronione przez konserwatora zabytkow i zima zawsze nakrywane drewniana budka. Obok skromniejsze nagrobki skrwilenskiej szlachty ogrodzone niska barierka. Wiele nagrobkow pochodzacych ze Skrwilna kaplanow albo zmarlych tu Proboszczow. Na jednym z nagrobkow popirsie kaplana. Jeden grob kleryka plockiego Seminarium, ogromnych rozmiarow Powstanczy debowy krzyz.

Ciekawe sa nagrobki kaplanskich matek. Jeden z nich przestawia biala postac Maryi i Jezusa zdjetego z krzyza. Pod koniec cmentarza grobowiec Koprowskich owiany legenda, na nim kilkanascie tabliczek z wierszami.

Autor wierszy ponoc budujac grobowiec nocami w nim mieszkal.

Moje groby rodzinne to doslownie kilka znanych mi osob: dziadek Czeslaw, wujek Janek, jego starszy brat Jozio zmarly gdy miał roczek, mój brat cioteczny Robercik Frydrychowicz. Wszystkie te mogily w poblizu powstanczego krzyza. Po sasiedzku mama ksiedza Stefana mojego rowiesnika i nagrobek z gitara. Tam lezy mój pupilek i uczstnik dzieciecych zabaw Olek Slupkowski tragicznie zmarly zdaje się w Toruniu w trakcie nauki w szkole sredniej.

10. Ulica Zielona

Odwiedziwszy Cmentarz można pojsc sobie "szlakiem Oborski" po ulicy Zielonej prowadzacej do wioski Ruda i Skudzaw, to kierunek polnocna Zachodni. Z tych okolic tez wyrosl kaplan diecezji warminskiej, chwilowo nazwisko wylecialo mi z glowy. To trasa jada niektóre autobusy do Rypina, jest to trasa okrezna 2 km dluzsza niż przez Okalewo. Na ulicy Zielonej obok kosciola mieszkaja panstwo Ceglowscy. Krzysztof dyrektor Banku, to brat ksiedza Stefana, który od lat parcuje w Muzeum Diecezjalnym w Plocku. Gdzies tutaj mieszkaja krewni ksiedza Kaminskiego, dlugoletniego rektora plockiego Seminarium. Tutaj mieszkali Panstwo Czajkowscy cala dynastia nauczycielska.

11. Ulica koscielna

Na ulicy koscielnej był ciag dalszy przedwojennych kamienic, narozny duzy drewniany dom, ze stylowym ganeczkiem, na którym wieczorami lubili przesiadywac klienci "Restauracji Lesnej" w nim tez sprzedawano pewne towary. Dalej kiosk, sklep warzywny Wisniewskich, sklep spozywczy Czachorowskich, stylowa Apteka, kolejna przedwojenna kamienica, "katolik", czyli przedwojenny Dom Katolicki, ze scena i kilkoma salami, w których był klub i biblioteka. Wszystko to w latach pozniejszych oddano kosciolowi.

Na tej ulicy wyrosli rowiesnicy trzej kaplani: Ksiadz Wieslaw Szymanski z Plockiego Karitasu, ks. Wieslaw Baranski i ja, bo jakis czas na tej ulicy mieszkalem.

Mieszkal tu tez zmarly matematyk Pan Biedrzycki, który jak się pozniej dowiedzialem miał rodzonego brata kaplana Proboszcza w sasiedniej Swiedziebni.

W polowie ulicy Koscielnej i Szerokiej istnialo niegdys przedluzenie ulicy Krotkiej. Na tym przedluzeniu gralismy sobie w pilke albo lapali kijanki, bo był tam basem strazacki. Przed wojna ponoc na tym placu stala sobie synagoga i nazwy niektórych sklepow przez starszych ludzi biora się od nazwisk miejscowych Zydow, którzy znikneli, lecz niewatpliwie do nich nalezaly przedwojenne kamienice, o ktorym wspomnialem i drewniany dom z gankiem...

Teraz na tym placu stoi dom Kopczynskich a naprzeciw posterunek milicji, tez przedwojenna murowana chatka.

12. Ulica Parkowa i Kwiatowa

Pozostaje opisac ulice Parkowa i Kwiatowa, które zlewaja się z soba w okolicy Parku i Piekarni. Na Parkowej stoja tak zwane koszary z czasow Carskich, gdy Skrwilno było granicznym miasteczkiem z Prusami. Tutaj stoi sobie sklep "zelazny". To smutna ulica, bo na jej rogu stoi wspomniana knajpa "Lesna"kilka osob w moich czasach zakonczylo zycie tragicznie przez samobojstwo.

Tutaj mieszkal Pan Meller i jego corka Basia. To on wlasnie mi uszyl piewsza moja sutanne. Jego corka asystowala, znalismy się ze szkoly. Jakis czas potem się dowiedzialem, ze zmarla tragicznie na tydzien przed slubem, z wlasnej woli. Ona jest jedna z tych kilkorga nieszczesnikow.

Na Kwiatowej za to jeśli się nie myle wyrosl kolejny nieznany z nazwiska mi kaplan z mlodszej generacji. Tutaj tez zamieszkal nasz szkolny kierowca Pan Olwert, na tej ulicy była agronomowka.

Gdy chodzi o Park, to podobno najpiekniejszy w okolicy. Ze drzewa jakie tam rosna sa unikalne a staw i strumyk tam plynacy tak skonstruowane, by "panskie dzieci" uczyc geografii. Procz kasztanow, rosna tu buki a były ponoc nawet tulipanowce i eukaliptusy. Ten park zostal uznany za zabytkowy. W tym parku latem graja w siatkowke, bo jest wyasfaltowany plac. Zima dzieci przychodza "na gorke", by pojezdzic na sankach, lub pograc w hokeja na stawie.

13. Ulica Targowa i Lakowa

Na tej ulicy zaklad remontowy i stacja CPN, dawniej tu był SKR, w którym pracowala moja mama i tam dostalismy mieszkanie sluzbowe. Troszke dalej miesci się Sklad Towarow budowlanych, wegla etc., weterynarnia i...najwieksza atrakcja ulicy...Rynek. Caly tydzien jest tu cicho i przytulnie lecz w czwartek ruch jak na Marszalkowskiej. Zjezdzaja się handlarze z kilku wojewodztw. Był czas, ze po konie przyjezdzaly TIRy z Niemiec oraz drobni handlarze z Rosji.

Tutaj przyjezdzali tez krewni z rypinskich Marianek sprzedawac owoce, warzywa i kwiaty. Tutaj chyba mój cioteczny brat Slawek znalazl sobie malzonke i slub był wlasnie w Skrwilnie, gdy byłem klerykiem na czwartym roku.

Ulica Lakowa jest rownolegla i calkiem nowa. Na niej zamieszkal pan Biernacki z malzonka. Oboje ucza w szkole.

Wlasnie stad startowalo wiele mych wycieczek z dzieciakami na ognisko tuz za rynek na szwedzkiej gorce czyli sredniwiecznej osadzie, od ktorej zostalo wysokie wzniesienie a stamtad widok piekny na jezioro i wyspe.

Laki w tej okolicy to jedyne puste niezabudowane miejsce. W centrum jest dosyc ciasno wiec się spodziewam, ze zabudowa nowych osiedli pojdzie wlasnie w tym polnocnym kierunku i Targowa ulica moich rodzicow nie będzie taka ostatnia jak mie się zdawalo w dziecinstwie, ze to koniec swiata.

II. Nasza szkola

Prehistoria.

Szkola była niewielka ale stylowa, solidna "Przedwojenna".

W latach 70-tych straszono rolnikow, ze jeśli ktos z nich nie będzie miał wyksztalcenia rolniczego, to będą zabierac ziemie. Z tego powodu jakis czas w naszej szkole odbywaly się również Kursy Rolnicze, totez w jednej z klas było wiele eksponatow dotyczacych rolnictwa.

W starej szkole były tylko cztery sale lekcyjne i nie było Sali Gimnastycznej. To były lata Gierkowskie, kiedy likwidowano wiejskie szkoly i dzieci dowozono do Szkol Gminnych. Dlatego na naszych oczach rozpoczeto budowe nowego skrzydla, które mialo mieć 2 pietra, na kazdym z pieter po 3 sale lekcyjne. Budowa szla z roznymi przygodami ale w roku 1975, gdy byłem w piatej klasie odbylo się otwarcie nowego skrzydla.

W miedzyczesie zaproszono brodatego plastyka, który udekorowal wszystkie pietra tablicami z gotyckimi hieroglifami dotyczace tworczosci Adama Mickiewicza. On tez wykonal Jego popiersie.

Szkole przywrocono przedwojenne imie. Mielismy Patrona Poete.

Teraz gdy już wiadomo jak wyglada moja wioska i gdzie kto mieszka chce narysowac portrety mych dobrodziejow, tak jak ich pamietam:

1. Franek Ceglowski

Zaczynam od Franciszka z kilku powodow. Glownie dlatego, ze był humorysta i wszystkich zarazal smiechem w szkole. Drugi powod, ze go już nie ma bo szybko odszedl, bardzo niespodzianie i mlodo i choc lysawy rudzielec nam zdawal się stary tak naprawde pewnie miał 40 albo troszke wiecej gdy nagle zmarl.

Prowadzil harcerstwo, zawody sportowe, obozy wedrowne i mnostwo akcji... bylo go wszedzie pelno. Mocno go chyba brak w naszej szkole. Trudno sprawdzic, bo gdy to się stalo już byłem w Brodnicy, wiec nie odczulem tego jak reszta uczniow z mlodszego pokolenia, jak moje chocby rodzenstwo.

On mnie na pozegnanie w osmej klasie poslal w Bory Tucholskie z grupa Skudzawiakow. To jadno z najlepszych mlodzienczych wspomnien, gdy byłem w klasie maturalnej wystaral się dla mnie prace na wakacje na koloniach we Wloclawku. To on mi pokazal Ketrzyn i Plock na wycieczkach szkolnych i pobliskie Urszulewo...

2. Biedrzycki

Pana Biedrzyckiego nazywali Panewka albo czesciej Pawda, bo seplenil nieznacznie i litere "r" zjadal.

Był niewysoki, rudawo-siwy, krepy i dowcipny. Odwiedzal dosc często nasza knajpe ale swoja prace znal i matematyki uczyl poprawnie. Do dzis co nieco pamietam.

Dziewczeta ze starszych klas otrzymywale duzo lepsze stopnie od nas chlopcow. Wystarczylo, ze ktoras z nich miala ladna figure, on od razu miekl i nie krepujac się z powodu wieku, dla naszej uciechy do dziewczyny się delikatnie tulil, pomagajac odpowiedziec na zadany temat przy tablicy.

3. Skoneczny

Pan Skoneczny to cicha i tajemnicza figura. Nazywano go "siwy", ze względu na kolor wlosow. Miał podobny nawyk do odwiedzania knajpy ale tez miał jeszcze wieksza pasje mysliwska. Nauczyl nas sadzic i kochac las. Zabral tez pewnego razu na polowanie. Wielka ilosc dzieci z wrzskiem zaganiala w sieci zywe zajace, które podobno mialy pojechac do Francji, bo tam wyginely. Dokarmialismy tez ptaki z powodu jego zachety na zajeciach praktycznych i budowalismy budki dla wrobli. Uczyl nas tez Geografii. Jako czlowiek partyjny był troszke dziwny, bo bez powodu często nas pytal czyja kultura jest wyzsza polska czy rosyjska i sam sobie odpowiadal, ku naszej rozterce,ze...rosyjska. Do dzisiaj w to watpie.

4. Marcinkowski

To przedwojenny nauczyciel i patriota. Uczyl nas polskiego w mlodszych klasach. Jego sylwetka i slowa uczyly szacunku do przedwojennej Polski. To zupelne przeciwienstwo Skonecznego. On tez bez powodu opowiadal nam, ze nauczyciele przed wojna byli tak szanowani i bogaci, ze na wakacje jezdzili sobie do Chin. To wtedy się dowiedzialem po raz pierwszy, ze wycieczka do Chin to taka wazna sprawa. Nie był bogaty i nie podrozowal. Nigdy nie widzialem jego malzonki, choc jako jedyny mieszkal w szkole, wiec pewnie był wdowcem.

5. Kopczynski

Jeden z naszych dyrektorow. Wysoki przystojny mezczyzna z dluga biala grzywa. Zawsze usmiechniety ale duzo bardziej oficjalny od reszty nauczycieli. To taki sobie arystokrata, bardziej mi pasuje na wykladowce jakiej uczelni niż zwyklej podstawowki. Uczyl nas fizyki i chemii. Jego klasa była pieknie wyposazona i ona jedynie dla biurka wykladowcy miala jeszcze podium.

6. Biernaccy

Pan Biernacki trafil do nas po studiach wiec miał wiele wspomnien. On również jakby sam ze soba dialogujac opowiadal bez powodu studenckie historie z Gdanska z AWF. Gdzie procz studiow zdaje się wyczynowo skakal o tyczce i miał kontuzje...Niewysoki ale kulturystycznie zlozony mezczyzna wielu nas rzeczy nauczyl zwlaszcza na zajeciach z WF. Chlopcy kleili się do niego i kiedy wracal do domu to otaczala go grupka wielbicieli, którym on chetnie opowiadal kawaly.

Jego malzonka uczyla mego brata a ja nie miałem z nia zajec wiec procz tego, ze miala sympatyczna fryzure i usmiech nic wiecej nie powiem.

7. Czajkowscy

Tych panstwa tez znam mniej choc zdaje się Pan Czajkowski tez jakis czas był dyrektorem. Pani Czajkowska zdaje się polonistka uczyla w innych klasach wiec tylko pamietam jej wyraz twarzy i ich corke, bardzo sympatyczne dziewczyne. Zakonczyla angielski a w tych czasach wciąż uczono rosyjskiego wiec wykladala w rypinskim liceum. Co robi teraz nie wiem.

8. Manelska

Malutka wzrostem lecz surowa, była moja pierwsza wychowawczynia w Skrwilnie i matematyczka.

To trzecia z ulicy Lesnej pani uczaca w szkole. Krotko potem odeszla na rente, wiec nie mogę powiedziec zbyt wiele.

9. Kolasinska

Ta pania zwali "szprycha", ze względu na chudy wyglad i może z racji na wymagania. Nie miałem z nia lekcji, pamietam tylko z wygladu na przerwach. Wiem tez, ze wśród nauczycieli nie krepowala się, ze jest wierzaca i czesciej niż innych widzialem w kosciele.

10. Goralska Basia

Pani Basia to malzonka mego historyka, o którym wczesniej pisalem. Widac było, ze lubila swój przedmiot i bardzo się przykladala. Miala twarz dosc surowo na lekcja, pewnie się tak zdawalo, bo kiedy trafilem do szkoly na zastepstow jakoo kleryk, to w pokoju nauczycielskim widzialem ja tylko usmiechnieta.

11. Zielinska

Pani Zielinska to kolezanka mojej mamy z czasow przedmalzenskich. Uczyly razem w sasiedniej rudzie i troche kolegowaly ale na dystans. Obie mialy ten sam klopot domowy, mocno pijacych mezow. Mie wiem dlaczego w szkole nazywano ja "kaczaka" może ze względu na spiew, którego uczla albo na chod...Jako kobieta, była bardzo sympatyczna, jako nauczycielka niezmiernie surowa. Spiew w wielu szkolach nie jest cenionym przedmiotem u nas poziom był bardzo wysoki. Mielismy cala kolekcje instrumentow, chor i szkolny zespol. Nawet ujakis czas był zespol taneczny. Jej corka Ania chodzila do klasy z moja siostra.

12. Tomaszewska

Pani Tomaszewska uczyla biologii. Miala kedzierzawe wlosy i szczery szeroki usmiech. Ja przyjaznilem się z jej synem Piotrkiem i wygladalo, ze jest to pokoleniowe. Z tego co wywnioskowalem mój tato również kolegowal w szkole z pania Tomaszewska, bo mnie dokladnie wypytywala, czy aby nie pochodzi on z Mleczowki, wioski z okolic Okalewa. Wiec musieli się znac.

13. Sieradzka Polonistka

Polonistke miałem na medal. Jedna z najmlodszych i bardzo ladna. Pamietam, ze koledzy z klasy pilnie obserwowali jej kobiece ruchy i gesty i czasami puszczali plotki, ze "chyba jest w ciazy", co się zwykle nie sprawdzalo. Taki był kierunek mysli na jej lekcjach.

Mnie się najbardziej jednak podobalo, jak odpytuje z kolejnych czytanek.

Kiedy konczylismy szkole zachecala, bysmy czytali "Ulissesa" Jamesa Joyce a. Zrobilem to dopiero na studiach.

14. Matematyczka

Ostatniej, matematyczki, ani imienia ani nazwiska nie przypomne, pamietam tylko ze była najbardziej ze wszystkich surowa i pewnego pyskatego chlopca ciagala za uszy a ten jeszcze bardziej rozrabial.

 

Male miasteczka

Kiedys poeta krakowski Bursa napisal dziwny wiersz, którego slowa brzmialy mniej wiecej tak: "Dziekuje ci Panie Boze, ze nie urodzilem się w Koluszkach" a refren był taki: "Nienawidze malych miasteczek".

A ja naodwrot. Może nie jestem poeta... Ja kocham Koluszki, choc bywalem rzadko i tylko z przesiadka.

Lubie Biezun, Zuromin i Mlawe. Lidzbark, Rypin czy Sieprc albo Lipno. Nie wyobrazam sobie Polski bez Golubia-Dobrzynia, Skepego czy samego Dobrzynia nad Wisla, który jest jakby kolebka wszystkich dobrzyniakow.

Dzis tam pewnie wiecej winniczkow chodzi po skarpie niż mieszkancow a jednak...

Ja kocham to miasto... kocham tez platonicznie bo z daleka moje rodzinne choc nie do konca Skrwilno.

Kocham ten szpital gdzie się urodzilem i gdzie chorowal mój brat i ja sam. Gdzie wielokroc lezeli rodzice, także przed smiercia. Kocham kapliczke sw. Barbary po sasiedzku, która niestety jest zawsze zamknieta i nigdy nie byłem w srodku.

Lubie koscioly sierpeckie... klasztorny i farny i poniemiecki i te lipnowskie na trasieMichala Kozala, poniemiecki i na gorce...Fara. To samo powiem o Brodnicy, Zurominie. Kartki papieru nie starczy kiedy będę wyliczal czemu tak lubie male miasteczka z drewnianymi domkami i kamienicami sprzed wojny.

Miałem w dziecinstwie wiele marzen a jedno z nich pewnie się spelni: by moja wioska była miastem, by miala herb i gazete. Kiedys jako kaplan, odwiedzajac wioske zima miałem radosc nieslychana. Nowy starosta był na plebanii i wreczyl mi gazetke, która miala tytul "Goniec Skrwilenski" i zapewnil, ze sprawa praw miejskich jest zaawansowana i ze do tego niedaleko. Takie obietnice daja wszyscy kolejni starosci...

Teraz jednak sam watpie czy to warto robic na sile male miateczko majac piekna turystyczna wioske.

W Skrwilnie Bogu dzieki, nie ma zadnego przemyslu a powietrze z zabytkowego Parku i lasu jest naprawde wysmienite. Ludzie mieszkaja tu dobrzy, pielgnuja swoje tradycje. Ci co wyjechali a wyjechala cala prawie mlodziez wspominaja chetnie, odwiedzaja i tesknia.

Podobno istnieje gdzies w Warszawie "Towarzystow Przyjaciol Skrwilna", a jeśli się myle to czas by je stworzyc, ja wiem, ze tam sa nasi...a inni "nie nasi" mogą dolaczyc, wystarczy raz tutaj wstapic.

Kto nie był w Skrwilnie duzo stracil, niech tu przyjedzie koniecznie i niech wedruje" moimi szlakami", będę mu bardzo wdzieczny. A jeśli spotka mych nauczycieli lub brata, czy tez kogos z kaplanow, niech pozdrowi i zlozy im w moim imieniu zyczenia najlepsze i podziekowanie za to ze mnie wychowali takim jakim jestem...grafomanem.



Ks. Jarosław Wiśniewski

1 listopada 2006, Pekin