Wybierz swój język

Dla polskich dzieci Pierwsza Komunia uroczyste i mile zdarzeni, podobnie gdzies w Italii, konkurs mody i miesiace goraczkowych przygotowan do egzaminu. Chrzestni planuja jakie kupic podarunki a ksieza wymyslaja jak ochronic to zdarzenie od "przerostu materii" i od pijanstwa doroslych. Calkiem inaczej na Wschodzie. Owszem ksieza i siostry staraja się sprowadzic z Ojczyzny piekne kostiumy albo objasnic jak one mogą być uszyte, czesciej jednak do Pierwszej komunii przystepuja osoby dorosle bez pompy cichutko w ramach codziennych spotkan w parafii poprzez indywidualna katechizacje albo po prostu w ramach przygotowania do innych Sakramentow np. Malzenstwa, czy tez przy okazji smierci kogos bliskiego. Kaplan zgadza się wtedy, by w drodze wyjatku rodzina pograzona w smutku po stracie bliskiej osoby odbyla spowiedz i przyjela sakrament Eucharystii.
Jeśli Sakrament Chrztu, czy nawet Pokuty (ludzie lubia się w sposób nieraz teatralny"kajac" publicznie) jest na Wschodzie modny i w jakiejs mierze zrozumialy to Sakrament Eucharystii dla wielu stanowi zagadke. Przyjal komunie "priczstilsja", znaczy dla szerokiej publiki po prostu "dobrego wina się napil".

I.CICHY DON

1. Katechetka Teresa

Rostowskie dzieci do pierwszej komunii przygotowywala siostra Teresa rodem z Bialorusi, gdzies z okolic Trab, czy Taboryszk. Malutka, "zulik", bomba zegarowa, nigdy nie wiesz, kiedy wybuchnie. Wiele można wymyslac przydomkow bo jej imie niedostatecznie ja charakteryzuje. Po kilku latach harmonijnej wspolpracy rozstalismy się raczej skloceni, i jest w tym moja wina, bo były to lata kiedy z braku kaplanskiego stazu i z powodu ekstremalnie ciezkich warunkow pracy po prostu zaczely mi odpadac z glowy klepki. Nie mam checi rozwazac dalej swoje niedostatki. Powiem gdy chodzi o siostre Teresa, ze miala na tyle silny charakter, ze potrafila nakrzyczec na Biskupa, gdy czula, ze ten nie broni sprawy misyjnej a niestety takie sytuacje się zdarzaly. Mieszkalismy na peryferiach diecezji i jak to zwykla bywa, nasza wladza koscielna nie chciala dostrzec co tam w "dzungli" się dzieje. Starczalo klopotow w Moskwie.
Być Biskupem na Wschodzie o tym jeszcze opowiem, tak samo jak być kaplanem czy zakonnica...codzienny konflikt sumienia i codzienny kompromis. Kompromisji z wrogami misji, z ludzmi, którzy nie skrywaja swoich antypatii a jeszcze stroja się w szaty "wierzacych i praktykujacych" hierarchow prawoslawnych.

2. Tysiace kandydatow.

Kandydatow do pierwszej komunii i spowiedzi mielismy w Batajsku tysiace. Dzieci garnely się do nas. Przez nasze progi przewinela się wiekszosc dzieci szkoly 22 a ci zarazali innych. Przybiegaly dzieciaki z najodleglejszych dzielnic 100 tysiecznego miasta. U wszystkich wymagalismy pisemnej zgody rodzicow na odwiedziny u nas i znajomosci Modlitwy Panskiej.
Aby otrzymac rozaniec (dostalismy ich z Moskwy tysiace), trzeba było umiec Zdrowaske a z czasem również Dekalog.
Na "doprosie" czyli na zeznaniach u atamana miejscowych kozakow wymuszono na mnie bym się najpierw zarejestrowal a potem pracowal, a najlepiej bym się "wyniosl z powrotem do Polski". Jeśli sam tego nie zrobie to oni sami mnie "w trumnie na szablach" z Rosji wywioza.
Dzieci przyciagal widok wiezyczki.
Ze szkoly tylko reka podac a w srodku kaplica z duza figura Matki Bozej Fatimskiej, pieknym rozancem i "szklanym wzrokiem". Ksieza sasiedzi, Biskup i zdrowy rozsadek podpowiadaly, bym na jakis czas powstrzymal mój zapal misyjny i skoncentrowal się na Rostowie, bo tam była zarejestrowana parafia, a Batajsk - Przedmiescia Rostowa (satelita jak mowia miejscowi), to tylko miejsce zamieszkania - noclegownia!

W tym czasie poznalem Galine Michajlowne, babcie Olega i Katii. To była mama Iryny Rybalko, inwalidki...w przyszlosci najaktywniejszej parafianki. Galina pracowala w KGB i w wielu wiezieniach jako "klawisz" czy te z"wychowawca". Pozostalo w niej wiele zolnierskich nawykow totez udalo się jej zebrac sporo podpisow od ludzi, którzy sympatyzowali katolikom. Razem z Irina zarejestrowaly w sierpniu 1933 parafie w Batajsku.
Jeszcze wczesniej odniosly skarge na kozakow do wladz miejskich, zapoznaly nas z dzielnicowym i tak konflikt ucichl na czas jakis.
Zamiast setek dzieci w parafii pozostalo kilkoro.

3. Kandydaci z Rostowa.

Tymczasem w Rostowie do pierwszej Komunii sw. Przygotowywalo się 5 dzieciatek. Dwie mulatki - sierotki i troje Ormian. Ormianie przyjechali zima z Baku i zamieszkali w namiocie przed Budynkiem Obwodowej Administracji. Ojciec tej rodziny był tutejszy, kozak. Zona Ormianka z Baku, czy tez sasiedniego Sumgajtu, w którym zamordowano wiele Ormianskich kobiet i ich dzieci w pomu porodowym. Domagali się jakiegos lokalu dla siebie i swych dzieci. Pomoc materialna otrzymali w naszej rostowskiej parafii. Przez kilka miesiecy oddawalem im niedzielna tace wiec przez pol roku uczeszczali do kosciola dzielnie.
Gdy się w Rostowie zmienil proboszcz i z Teatru Lalkowego przenieslismy się na Studenczeksa Roszcze (tak nazywano Park Korneja Czukowskiego), zarówno mulatki jak i dzieci ormianskie na zawsze zniknely.
Po 3 latach widzialem te rodzine na ulicy i jedna z dziewczt podbiegla do siostry Teresy nazywajac ja po imieniu lecz ta nie zwrocila na nia uwagi, zamknieta w sobie, wyniszczona parafialnymi kleskami i klasztornymi sprzeczkami. Praca była naprawde wycienczajaca a rezultat malutki. Slyszalem niedawno, ze pierwsze pokolenie misjonarzy los rzuca tak samo jak na pole się rzuca nawoz. Musi być zgnily, żeby dobrze roslo i mocno smierdzi.
W takim stanie były nasze sprawy misyjne w kryzysowym roku 1996 po trzech lat pracy i udreki.
Tym niemniej milo było choc przez chwile patrzec na te dziwne przypadkowe dzieci w pieknych pierwszokomunijnych mundurkach, tym bardziej ze wlasnie przyjechala na Wielkanoc Przelozona Generalna i mój tato i mogli nam tego pgratulowac.
Może to smiesznie brzmi ale po Batajskim "pogromie" nauczylismy się cieszyc z malych choby mniemanych sukcesow.

4. Male sukcesy

W Batajsku ostatecznie do I komunii przystapila 4 dzieci: Maksym, jego brat...Lonia, Denis i Witja.
Pierwsza para dzieci zamiast spowiedzi przyjela najpierw sakrament chrztu swietego. Mój tato był "dyzurnym chrzestnym dla tej pary i zdaje mie się ze był z tego dumny. Przy tej okazji i on skorzysla ze spowiedzi co dla mnie i dla siostr było konsternacja. Tato na kolanach przed synem kaplanem. Mama nigdy mnie o to nie prosila choc 100 raz pobozniejsza od taty, obywala się bez mojej "pomocy".
Kto wie może i dla niego w jakis sposób ta Rosja była potrzebana. Widzialem wśród jego papierow swiadectwo Pierwszej Komunii wydane zaraz po wojnie technika zdjeciowa, cos na ksztalt pocztowki. Mowil mi, ze to jedyne co mu pozostalo od pozaru lesniczowki, na ktorej z rodzicami i z rodzenstwem mieszkal we wsi Mleczowka (parafia nomenomen Syberia na Mazowszu Plockim).
Teraz mogl sobie wspominac tamte dzieciece przezycia. Zreszta domek w którym mieszkalem katem u starej Bialorusinki, tez był bardzo biedny, jak stara lesniczowka, która za chwiloe ma splonac.

5. Jezus na piecyku

Punktem centralnym w oddawaniu czci Eucharystii obok komunii swietej sa adoracje, procesje czy kongresy. Zdarzalo się i u nas organizowac takie zdarzenia. Warto zaznaczyc, ze w kaplicy siostr w Batajsku tabernakulum było od poczatku. Siostry przywiozly je z Lipiec Rejmontowskich, gdzie wlasnie zamknely placowke i daleki Batajsk miał być misyjna kontynuacja tamtej wspolnoty wedle zasady, ze w przyrodzie nic nie ginie, także klasztory...
W miedzyczasie dotarlo z Soczi jeszcze jedno Tabernakulum, którego przy dlugi czas uzywalismy jako sejf. W domku, który parafianie wykupili w pospiechu na plebanie, ani kanalizacji ani telefonu a nawet zamku w drzwiach nie było. Trzeba było kneblowac drzwi wejsciowe krzeslem. Na kuchni przez 3 miesiace, az do konca listopada mimo, ze siostry przyjechaly na Cichy Don we wrzesniu koczowala mloda para z dzieckiem. Zyczliwi parafianie zasiedlili ich do plebanii czasowo jako aniolow strozow. Strozowali tak dzielnie, ze siostry musialy gotowac posilki na elektrycznej kuchence. We framugach miedzy trzema pokojami nie było drzwi. Ja na jakis czas wyjechalem do Polski i gdy się pytaly "a jak ze Msza swieta?" - "odmawiajcie rozaniec" - rzeklem. Zostawilem im Pana Jezusa w zaimprowizowanej kaplicy "na piecyku" - ks. Biskup dal im prawo udzielac sobie Komunii sw. Pod nieobecnosc ksiedza i tak "ora et labora" spedzily najtrudniejsze tygodnie adaptacji w Rosji beze mnie. Gdy je pytalem jak spedzily niedzielne spotkanie z parafianami beze mnie zartowaly ze odbylo się tak uroczyscie ze wielu parafian nawet nie zauwazylo nieobecnosci ksiedza. To były te czasy kiedy nawyk cotygodniowej Mszy swietej jeszcze nie istnial. Stopniowo przywykali a w Adwencie zaproponowalem jeszcze dwa dodatkowe spotkania w srody i piatki dla chetnych.
Mielismy w Batajsku monstrancje i raz w miesiacu bywala "godzina swieta". Siostry nalegaly wiec robilem wystawienie, i staralem się uczciwie modlic wspolnie cala godzine na kleczkach.
Również pierwsze nabozenstwa pazdziernikowe odbywaly się w ten sposób, nawet dzieci z sasiedztwa poczatkowo zagladaly przez okienko a potem zaczelismy je zapraszac do srodka.

6. Czternascie gwozdzi

W czasie Wielkiego Postu zabralem monstrancje do Rostowa. Tam w Teatrze Lalkowym zdawalo się, ze będzie trudno zorganizowac adoracje, tym niemniej udalo się rozmiescic na scianach 14 gwozdzi i kazdorazowo wieszalismy w piatki droge Krzyzowa. Zamiast krzyza bralem do rak monstrancje i chodzilem z nia od stacji do stacji z Eucharystycznym Jezusem.
Monstrancja była piekna i zwlaszcza na Ormianach robila wrazenie a ja wspominalem te czasy, gdysmy z dzieciakami z Zabiela na Bialostoczyznie chodzili w Wielki Post po polach ustawiajac krzyze.
Bardzo pomagal nam i w Polsce i w Rosji podobny tekst wierszowanej drogi krzyzowej, który spiewalismy i tu i tam na melodie "Matko Bolesna do serca twego".
Centralnym obchodem Eucharystycznym miał być dzien Bozego Ciala, ale w ten dzien byłem nieobecny i prosilem parafian, by po prostu zrobili sobie wycieczke od Pomnika Lenina do parku studenckiego i by się pomodlili na placu jaki nam dano pod kosciol.
Nie pamietam dokladnie jakie były relacje ale wiem na pewno, ze "Corpus Christi" "na sucho" (tzn. procesja bez monstrancj)się odbylo.
Gdysmy latem jechali pociagiem do Polski, to po drodze uwrazliwialem parafian tlumaczac im, ze w danej chwili gdzies niedaleko nas na Ukrainie powinien być jakis katolicki kosciol, a jeśli nie to na pewno sa cerkwie, w których przechowuje się Najswietszy Sakrament i ze możemy sobie odbyc taka "zaoczna-sucha" adoracje.

7. Dom rekolekcyjny

Wiosna 1995 roku domek w Batajsku był na tyle gotowy, ze siostry mogly się przeniesc na dobudowane 2-gie pietro a stary domek zamieniono na kaplice. Na pierwszym pietrze przybudowki była kuchnia, sklad, lazienki a nawet jeden pokoik dla proboszcza. Wtedy wlasnie zdecydowalismy się zrobic pierwsze rekolekcje dla dzieci. Chodzilo glownie o dzieci pierwszokomunijne z punktow dojazdowych, które nie mialy szans na poglebiona katechizacje. Pojechalo ze mna kilkoro dzieci z Kalmucji i sporo z Taganroga. Razem kilkanascie maluchow i nastolatkow. Chlopcy wtrakcie rekolekcji mieszkali ze mna na dole, na rozkladanych lozkach lub materacach, dziewczeta na pietrze u siostr.
I tym razem kaplica zrobila wrazenie. Szklane oczy Matki Bozej zadziwily pewnego chlopczyka z Kalmucji do tego stopnia, ze jeszcze dlugo opowiadal o tym swojej mamie gdy wrocil.
To był koniec marca, wiosenne tradycyjne ferie. W Rosji one często się zbiegaja z Niedziela Palmowa i Wielkim Tygodniem. Tak zdaje się było 10 lat temu w pamietnym 1995 roku, kiedy to po raz pierwszy uroczyscie do pierwszej komunii przystapila grupka dzieci kalmuckich.

8. Procesja ku wschodowi slonca.

Warto zauwazyc, ze sposób swietowania Bozego Ciala wyprobowany w Rostowie, jako swego rodzaju spacer, potem stosowalem wielokroc.
Podobnie procesja eucharystyczna na rezurekcje.
Pieknie się to odbywalo w Taganrogu, gdzie Msza swieta odbywala się w Domku Piotra Czajkowskiego na zboczu wygorza z widokiem na Morze Azowskie.
Piekne schody....okolo 200 stopni były wykorzystywane przez nas jako trasa rezurekcyjna a celem była plaza. Tam robilismy krotko pauze "opalajac się jakby w promieniach wschodzacego slonca i eucharystii" i wracalismy odmawiajac spiewany rozaniec lub litanie.
Ktoregos roku w ten sposób po ulicach spiacego Taganroga nie pytajac wladz miejskich o zgode wedrowalismy jedna z glownych ulic miasta az do budynku starego kosciola, tam znowu postawilismy swiece, stanelismy na kolana i blagalismy Boga o pomoc w zwroceniu swiatyni. Wracalismy z poczuciem leku ale zadowolenia. Widzialem jak czesc parafian, trzymala się lekko z dala, lecz kiedy zrozumieli, ze nie ma zadnego niebezpieczenstwa, zblizyli się i wlaczyli się do spiewu.
Takie same procesje robilem tez na Kamczatce. Ze zbocza sopki na ulicy sowieckiej około 2 km do "kaplicy francuskiej" obok "sopki milosci".
To naprawde niezapomniane chwile. Lato, poranek, swieze powietrze i puste ulice. Tylko my i Nasz Bog w Eucharystii.

9. Powolana być czekistka

W 1996 roku nareszcie z "drugiego podejscia", udalo się poswiecic kaplice w Batajsku plus kosciol w Nowoczerkassku. Restauracja kosciola w stolicy kozakow zajmowali się Salezjanie a dokladniej oplacana przez nich moja przyjaciolka i "druga mama", staroscina Alla Borysowna Dolina.
Jej pierwszy zawod to medycyna a drugi raczej zly los niż zawod a może "powolanie".
Podobnie jak Galina Michajlowna "nikoronowany lider" parafii w Batajsku, Alla Borysowna również pracowala niegdys w KGB. Jej rozerwane serce to typowa dlasowieckich ludzi schizofrenia. Z jednej strony "polskie korzenie" i wielka sympatia wrecz milosc do kosciola, z drugiej strony lojalnosc do Prawoslawia, na granicy synkretyzmu z ekstrasensoryka czyli magia. Na dodatek wszystkiego gleboka czesc do sowieckich idealow i swiat tego typu co 9 maja, 7 listopada et.
Z ta kobieta spedzilem duzo trudnych chwil w ogromnej liczbie urzedow aby zdobyc dokumentacje potrzebna do zwrotu kosciola. Potem była cala batalia w tzw. "sadzie arbitrazowym". Tymi sprawami moglem się zajmowac tylko na wakacje, kiedy kolega Salezjanin wyjezdzal na urlop i w ramach zastepstwa obslugiwalem powierzone jego opiece parafie. Była to okazja do wspomnien. Nie przestalem kochac i troszczyc się o parafian z Nowoczerkasska i Rostowa nawet wtedy kiedy nikt mnie o to nie prosil "zaocznie". To wlasnie w trakcie tych pielgrzymek po urzedach Alla Borysowna wyznala mi, ze urzednicy czuja do niej respekt, bo pamietaja ja jakoczekistke.
Po 8 latach od opisanych zdarzen Alla Borysowna odwiedzila mnie na Ukrainie i pomagala przy zwrocie jeszcze jednego kosciola w Artiomowsku - miasteczku na Donbasie, w którym pochowani sa jej krewni i gdzie znalazla sobie meza, tutaj spedzila pierwsze lata pracy zanim wyjechala do Rosji.
Odwiedzajac mnie opowiadala jak przebiegaly uroczystosci poswiecenia kosciola w Rostowie. Budowa trwala wlasnie 8 lat i była realizacja projektu zamowionego i oplaconego jeszcze przeze mnie w 1993 roku jesienia przed rozdzialem parafii miedzy mna i Salezjanami. Ten kosciol stal się realizacja marzen, które wyrazilismy wedrowkami i modlitwami na pierwszej "suchej procesji" Corpus Christi 1993.

10. Ryzowi chrzescijanie

Wracajac jednak do Batajska, to chcialem opowiedziec historie pierwszej komunii grupy dzieciakow, które trafily do parafii dzieki don Franco.
W 1995 roku otrzymalismy w dzien sw. Antoniego kontener z Wloch. Był na tyle obfity, ze trzeba go było rozdawac w przeciagu kilku miesiecy. Pewna bezrobotna i wielodzietna rodzina z Batajska tak przywykla do siostry Teresy, ze dzieciaki spedzaly dni cale w parafii. Dla tych dzieci nie malo wazne było, ze je tu karmiono a dla nas, ze się przy okazji chetnie uczyly katechizmu. Czworka dzieci na pozegnanie z siostra Teresa przyjela rowno rok pozniej po otrzymaniu konteneru I sza komunie sw. Była to również rocznica smierci don Franco.
Niestety po odjezdzie siostry jej nastepczynie "zamknely stolowke" i brak chleba powszedniego spowodowal niechec do eucharystii.
Po raz pierwsz w zyciu przezylem to co w Chinach okreslono mianem "ryzowych chrzescijan", mowiac szczerze i pierwsze dzieciaki afro-ormianskie z Rostowa, tez mialy podobne motywacje...nie religia a chleb!
W kazdym bądź razie ich rodzice tak stawiali sprawe.
Był tez w naszej parafii malutki koreanczyk Stas. Zaczal uczeszczac razem z mama nasza kaplice krotko po swoich urodzinach i z roznymi przerwami dotrwal w parafii do 6 latek, gdy odjezdzalem i zalowalem, ze nie zdaze go przygotowac do I szej komunii. Był metysem. Mama Ukrainka. Bardzo biedna wiec mocno się nie dziwie temu co powiedzial on niegdys do Galiny Michjlowny na pytanie czemu dawno nie był w kosciele...."bo tam już nic nie daja", powtorzyl szczerze to co widac uslyszal od mamy czy tez babci.
Dzieci jak mi się zdaje maja czyste dusze i religie odbieraja wlasciwie bez względu na motywacje rodzicow którzy im na to pozwalaja.

11. Dzieci z Salskich stepow.

Po uroczystosciach w Nowoczerkassku i Batajsku było jeszcze "nocne czuwanie" w Taganrogu. Gdzie mialo miejsce Bierzmowanie.
Kosciol i kaplice poswiecal ks. Antoni Hej, wikariusz Generalny Biskupa, obecnie rektor Seminarium Duchownego w Petersburgu. Bardzo mi zyczliwy czlowiek.
Chwalil mnie on szczególnie za spotkanie w miasteczku Salsk, gdzie tez miala miejsce I-sza Komunia.
Dojezdzalem do Salska z trudem wieczorami.
Msza swieta odbywala się cale lato o 20.oo w Domu Kultury. Tam zbierali się również Baptysci, Adwentysci i swiadkowie Jehowy.
W dzien przyjazdu do Salska wlasnie trwalo nabozenstwo Adwentystow a wszystkie rekwizyty koscielne były ukryte na scenie "Sali teatralnej". Dano nam pomieszczenie zastepcze. Przedefilowalem niosac figure Jezusa Milosiernego dokladnie w tym momencie, gdy pod akompaniament magnetofonu Adwentysci wykonywali swoje piesni. W ten dzien innego choru nie miałem.
Nieco pozniej zaprzyjaznilem się z nimi na tyle, ze po wieczornym spotkaniu udawalem się do nich, "na kolacje", by powrocic do domu nocnym autobusem o 12.30. Pracowalem w tym stylu prawie pol roku i choc znalazlem kilku katolikow to na Msze swieta przychodzily glownie dzieci. Nigdy nie porzucilem marzenia, by tam utworzyc parafie sw. Piotra i Pawla, lecz gdy otrzymalem plac pod kosciol w Wolgodonsku, zabraklo mi czasu i sil, by Salsk ciagnac dalej.
Mieszkaja tam pewnie do dzis dzieciaki, którym narobilem apetytu Eucharystycznego ale nie potrafilem ich karmic stale.

12. Stanica Kagalnicka

Zamiast Salska pojawila się w moim zyciu duzo blizsz bo oddalona o 60 km stanica Kagalnicka.
Dzieci z tej stanicy stanowily najliczniejsza grupe pierwszokomunijna ze wszystkich wspolnot nad Donem jakie pamietam.
Niezapomniana ciocia Agata, zupelnie inna niż staroscina z Nowoczerkasska czy tez z Batajska. Żadna miara nie tknieta i nie zdeprawowana systemem. Istniala jakby poza nim ale tez jako fenomen, dzieki niemu.
W katolickim kosciele kobiety nigdy nie osiagnely tak wysokiego statusu i autorytetu jak to się stalo z braku kaplanow w Rosji...
Nawiasem mowiac spotykalem tez muzulmanki, luteranki i baptystki, które kierowaly wspolnotami wiernych przez cale dziesieciolecia, poki historia nie rehabilitowala w jakiejs mierze mezczyzn kaplanow i to glownie przyjezdnych.
Oplakany los mezczyzny w Rosji to oddzielny temat dla rozwazan koscielnych i konieczny w poszukiwaniu drog do odrodzenia wiary. Wracam jednak do glownej mysli: Eucharystia.
Dokladniej...dzieci z Kagalnickiej!
Ciagnelo mnie do nich to co się stalo na przejezdzie kolejowym w 1996 roku.
Caly swiat był wstrzasniety smiercia 30 szkolnych dzieci we mgle. Agata zmarla pol roku pozniej, wiec gdy przyjechali po mnie jej krewni zapytalem tylko "jak mnie znalezli"? i pojechalem chetnie choc sam w tym czasie przezylem wypadek samochodowy , miałem glowe w bandarzch i czulem się nie najlepiej.
Ludzie w okolicy jak nigdy przedtem potrzebowali religijnych przezyc. Niezatarta rana pamieci o zmarlych dzieciatkach plus utrata Agaty, kobiety która we wsi sprawowala wszelkie obrzedy, zwlaszcza pogrzeby i modlitwy nad ludzmi chorymi...ponoc uleczyla wielu!
Krewni wiedzieli o naszej kaplicy od kilku lat. Ogloszenie z gazety ukryli gleboko w kredensie ale Agacie nie mowili, bo nie było potrzeby. Teraz potrzeba się zjawila. Znowu każdy poniedziałek jechalem po szosie Kalmuckiej, by nie tylko sprawowac pogrzeb lecz i sakrament chrztu, spowiedzi i komunii swiete.
Jeszcze raz trzeba było na to caly rok poswiecicale nastepna wiosna 1998 mielismy pelen klasztor dzieci, dokladnie tak samo jak w 1995. Polowa zebranej dzieciarni to jedna wioska!
Trzeba było wykonac dwa rejsy samochodem, by wszystkich chetnych zabrac.
Trzeci rejs był do Celiny, miasteczka niedaleko Salska a czwarty do stanicy Leningradzkiej. Te podroze choc meczace były jednak przyjemne. Rekolekcje prowadzil Franciszkanin z Moskwy a dokladniej stary kolega z Bialegostoku, którego zapoznalem 12 lat wczesniej również na rekolekcjach oazowych. On był animatorem a ja poczatkujacym klerykiem. Taki splot zdarzen. Nigdy nie wiadomo, do czego nas wioda duchowne cwiczenia i ajak geografia może z nich wyniknac.

13. Ostatnie rekolekcje

Ostatnie "pierwszokumunijne rekolekcje" prowadzilem w dalekiej Hiszpanii w drodze do Santiago. Pierwsza komunie przyjely 3 dziewczeta z Wolgodonska. Jeden chlopiec nawet się na tej drodze ochrzcil inne dwie osoby z Leningradzkiej i z Azowa przyjely Chrystusa uroczyscie. Piec osob bierzmowal sam kardynal Ruoco Varela i zakonczywszy obrzed spytal jak będzie "Felicitaciones" po rosyjsku. Powiedzialem "pozdrawlayu" a on powtorzyl.

Rys historyczno-geograficzny

Don - po osetyjsku "woda", jedna z najdluzszych rzek Europy oddzielajaca tzw. "srednia Rosje od pln. Kaukazu. Przeplywa przez terytorium obwodu woronezskiego, rostowskiego i wolgogradskiego tworzac wspolnie z wodami Wolgi tzw. Jezioro Cymlanskie. Nad Donem powstal w czasach carskich tzw. Obwod wojska donskiego, którego obyczaje pieknie opisal Michal Szolochow w epopei Cichy Don.
Batajsk - po mongolsku "bloto" miasto na lewym brzegu Donu. Wazny wezel kolejowy. Z powodu niskiego polozenie niektóre dzielnice wiosna rozmywaja wody...miasteczko kolejarzy i lotnikow. W tzw. "Awiagorodkie" miescil się osrodek szkoleniowy dla pilotow i nawet kosmonautow ZSRR.
Kozak - "wolny czlowiek", ludnosc roznych narodowosci i stanow ukrywajaca się od niewygodnych dla siebie praw panujacych w sasiednich krajach, zamieszkujaca poczatkowo sicz kozacka na rzeka Dniepr.
Kozacy zyli z rozboju i grabiezy na pogranicznych terenach Rzeczypospolitej, Rosji i Turcji.
W czasach Rewolucji Pazdziernikowej zdecydowanie opowiedzieli się na stronie Caratu. Stalo się to przyczyna represji. Stolica Obwodu zostala przniesiona z Nowoczerkasska do Rostowa nad Donem. Kozacy przetrwali szczatkowo jako element folkloru. Obserwuje się proby odrodzenia kozactwa nad Donem jak i w innych okolicach Rosji zwlaszcza na Syberii jako element wsparcia "idei narodowej". Reanimowane sa hasla patriotyzmu opartego na religii Prawoslawnej. Dochodzi na tym tle do ekstremizmow. Ochrona wielu prawoslawnych swiatyn sklada się z osob uzywajacych lub naduzywajacych stroj kozacki. Kozacy przejmuja kontrole nad rynkami wymagajac haraczy lub likwidujac ludnosc "nierosyjska" tzn. tzw. "kaukazcow". W czasach prezydenta Jelcyna kozakom nadano niektóre przywileje panstwowe m.in. Ataman kozacki ma prawo uzywac tytulu wice-gubernatora obwodu Rostowskiego.


II.Daleki Wschod

Jako kleryk slyszalem, ze na Zachodzie powaznym problemem duszpasterskim jest niechec katolikow do spowiedzi i lekcewazenie Eucharystii nawet wśród kleru. Czytalem relacje z pobytu papieza w USA, który zauwazywszy jak "niewykorzystane komunikanty" ksieza "zsypuja" do celafonowych workow. Podobno pontyfik podszedl do tych workow i dlugo obok nich kleczal.
Trudno mi było wtedy to pojac poki sam nie zobaczylem swoimi oczami nie tylko na Zachodzie ale również na Dalekim Rosyjskim Wschodzie i w pewnych spolecznosciach Korei Poludniowej i Japonii. Taka "papugowana sekularyzacja"

1. Pierwsza Komunia w Magadanie.

W 2000 roku wyladowa na Sachalinie w drodze do Irkucka metropolita z Alaski. Spedzil kilka dni ze swym dawnym przyjacielem i moim o. Benedyktem Zweber, którego zawerbowal do Rosji w 1994 roku w Nazarecie w czasie swej pielgzrymki do Ziemi Swietej.
Metropolita był w swietnym nastroju i chetnie zgodzil się na wywiad, który potem publikowalem w rosyjskiej katolickiej gazecie "Swiet Ewangelia", dla rosyjskiego czytelnika. Nie wszystkie jednak jego opowiesci nadawaly się w moim odczuciu do publikacji dla nieprzygotowanej publicznosci. Oto przyklady takich relacji.
W 1990 roku abp Hurley wyladowal na Kolymie, aby spedzic kilka dni w ZSRR i szybko wrocic do swych zajec. Niestety pogoda była kiepska, kilka kolejnych rejsow zagranicznych z Magadanu z powodu sniezycy i huraganu odwolano. Nie było nawet samolotow do Moskwy i trzeba było się zatrzymac na dluzej. Postanowil nie tracic czasu i spedzic go pozytecznie. Zebral miejscowych w Domu Kultury i z nimi spedzil Boze Narodzenie. Dal ogloszenie w prasie wynajal tlumaczy i odprawil pierwsza w tej okolicy Bozonarodzeniowa liturgie. Udalo mu si nawet na fali entuzjazmu zebrac grupe aktywistow i zarejestrowac wspolnote katolicka, ktorej nadano imie Parafia Bozego Narodzenia.
W tym czasie na Kolymie nie istnialo zadnych wspolnot religijnych. W 100 tysiecznym legendarnym obozowym miescie nie było w tym czasie zadnej cerkwi prawoslawnej.
We wszystkim co zrobil metropolita sa znaki Opatrznosci i dobrego gustu. Jest rowniej pare potkniec typowych dla misjonarzy z Ameryki.
Gdy amerykanskim zwyczajem rozdawal komunie swieta podchodzili wszyscy. Podobno było wtedy w klubie 500 osob. Wiekszosc z nich nie byli ochrzczeni. Nikt z nich nie spowiadal się. Nie było gdzie ani u kogo. W tamtych czasach najblizszy kosciol był w Irkucku i jego odrodzenie mialo tylko nastapic pare miesiecy pozniej. Msza sw. Bozonarodzeniowa odprawiona na podworku przez ks. Pikusa z Moskwy tez była zdarzeniem podobnego charakteru...jednorazowka.
Arcybiskup z wrazenia zapomnial o elementarnych sprawach. Trudno mu się dziwic. Aby zrozumiec jakie spustoszenie uczynil ZSRR w dziedzinie wiary trzeba tu pomieszkac dluzej.

2. Wladywostok

Widzialem zapis na video jak ks. Miron Effing przyjechawszy w podobnych okolicznosciach do Wladywostoku sprawowal Msze sw. W zimowej welnianej czapeczce i w rekawiczkach pod drzwiami Archiwum miejskiego, którego budynek byl niegdys katolicka katedra. Tutaj również był tlumacz, a komunie swieta otrzymali jak zwykle wszyscy obecni. Nawet tzw. Niemowle, które miesjcowi ludzie w cerkwiach prawoslawnych również "przczaszczaja" i widac ks. Effing znal ten wschodni zwyczaj, a może nie chcial po prostu "obrazic" rodzicow.

3. Sachalin

Na Sachalinie zauwazylem, ze moja organistka przyjmuje "Cialo Panskie" i wracajac na swoje miejsce wyjmuje je z ust i podaje swemu dziecku. Opowiedzialem to proboszczowi ks. Benedyktowi Zweber również z USA. On się tym nie zmartwil i znalazl szybko kompromis. Od tej pory 4 letnie dziecko otrzymywalo niekonsekrowany komunikant w zakrystii zaraz po zakonczeniu Mszy swietej.

Rys historyczno-geograficzny

Daleki Wschod - tereny obejmujace wschodnie rubieze Azjatyckiej Rosji miedzy innymi Czukotke, Kolyme, polwysep Kamczatka, wyspe Sachalin, Wyspy Kurylskie (terytoria sporne z Japonia), Primorski Kraj, Chabarowski Kraj, Amurki Obwod, Zydowski Okreg Autonomiczny, Koriacki Okreg Autonomiczny, Jakucka Autonomiczna Republike etc. Wiekszosc opisanych terenow posiada autochtoniczne ludy, które na podobienstwo indian Ameryki polnocnej zyja swym wlasnym zyciem starajac się zachowac obyczj jezyk i kulture. W epoce sowieckiej wiele z tych ludow spedzono do tzw. Rybackich czy hodowlanych kolchozow, w których przy zetknieciu z europejska kultura degradowali się poprzez alkohol i rusyfikowali. Ewenkowie (Tunguzi), Niwchowie (Giliacy), Nanajcy, Ajnowie, Czukcza, Koriacy, Itelmeni etc. Zycie wielu z nich opisali katorzanie wśród nich polscy etnografowie: Benedykt Dybowski, Bronislaw Pilsudski etc.
Magadan - najwieksze miasto na tzw. Kolymie. "Bialy Oswiecim" Dalekiego Wschodu. Zloto Magadanu pomoglo w rozliczeniach za sprzet wojskowy z USA w czasie II Wojny Swiatowej. W Magadanie wieziono ofiary represji lat 30-tych wiele osob polskiego czy ukrainskiego pochodzenia, także naukowcow. Tutaj przetrzymywano ojca sowieckiej kosmonautyki Korolowa. Zbudowano ponad 1000 km asfaltu, by ulatwic wydobycie i transport zlotej rudy z odleglych zakatkow obwodu, który calkowicie podlegal NKWD i był wyjety spod prawa cywilnego. Wedle roznych szacunkow zameczono tu lub rozstrzelano od 1,5 mln do 4 mln osob.
Sachalin - "czarna skala" w jez. Mandzurow, po jap. Karafuto tzn. Chinska wyspa, lub Ych myf w jez. Niwchow. Jedna z najwiekszych wysp swiata, druga co do wielkosci wyspa rosyjska. Dlugosc 1000 km, szerokosc od 30 do 200 km, jedna z najokrutniejszych katorg czasow caratu, zsylano wylacznie przestepcow politycznych lub szcegolnie niebezpicznych zbrodniarzy kryminalnych. Trafilo tu wielu Polakow. Etapmi wedrowka trwala ponad rok. Krocej przez Odesse i wokół wybrzezy Afryki i Indii.
Kamczatka-najodleglejszy polwysep rosyjski, katorga, miejsce zsylki m.in. Beniowskiego, któremu udalo się zbiec pod koniec 18 wieku. Kraj podobnie jak Sachalin tektoniczny. Kilkanascie aktywnych wulkanow. Nigdzie niespotykana flora i fauna.

 

ks. Jarosław Wiśniewski